Dobrze zapowiadające się transfery w męskim szczypiorniaku, nowa hala, plany wzmocnień żeńskiej sekcji piłki ręcznej, a także nieco wspomnień z finału podopiecznych Bożeny Karkut i Sabiny Włodek. Na te tematy rozmawialiśmy z szefem MKS Zagłębia Lubin, Witoldem Kuleszą.
Kilka dni po transferze ukraińskiego bramkarza, Yuriya Shamrylo, Zagłębie dokonało kolejnego wzmocnienia i pozyskało Faruka Halilbegovića. Chwilę wcześniej w Zagłębiu znalazł się także młody Jan Czuwara. Umowy przedłużyli reprezentant Polski Wojciech Gumiński, Dawid Przysiek czy Michał Bartczak. Panie prezesie, męski zespół Zagłębia nabiera ciekawego obrazu.
Witold Kulesza: Na chwilę obecną skład męski jest skompletowany i jeśli chodzi o tę kwestię, to prawie zakończyliśmy tworzenie zespołu. W tym sezonie zespół męski jest zdecydowanie najmocniejszy, jeżeli chodzi o ostatnie lata. Sądzę, że w tym roku nie ma opcji, aby zagrali w play-out. Interesuje mnie górna część tabeli, czyli od jeden do osiem. Nie chcę przesadzić, ale zespół ten stać na walkę o co najmniej brązowe medale.
Jeżeli mówimy natomiast o naszych wicemistrzyniach, to na chwilę obecną zespół opuściły Klaudia Pielesz, Jelena Bader i Vanessa Jelić, a czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się zastępczyń na pozycje wyżej wymienionych pań?
Witold Kulesza: Trwają rozmowy. Bardziej ponosimy straty personalne, niż pozyskujemy zawodniczki. Trzeba się uzbroić w cierpliwość. Zobaczymy. Mamy jeszcze trochę czasu do inauguracji sezonu. Myślę, że kadrę na pewno uzupełnimy.
Reasumując jeszcze sezon żeńskiej piłki ręcznej. Sporo ciężkiej pracy za naszymi paniami. Borykania się z kontuzjami i krótkim czasem na odpoczynek. Efekt jednak jak za każdym razem wspaniały. Medal mistrzostw Polski. Po raz kolejny żeńska sekcja Zagłębia stanęła na wysokości zadania.
Witold Kulesza: Zdecydowanie tak. Mecze były bardzo zacięte. Wynik do końca nie był pewny, także to było pięć wspaniałych spotkań w finale fazy play-off. Na pewno jedną z przyczyn, że nie zdobyliśmy złotego medalu, był brak Agnieszki Jochymek i Juliany Malty. Kontuzja tej ostatniej zawodniczki miała wpływ na to, że mieliśmy za mało zmienniczek, aby wygrać z Lublinem.
Kibice. W tym sezonie na trybunach było ich znacznie więcej niż w poprzednich latach. Dodali także skrzydeł naszym paniom w Lublinie w Hali Globus, gdzie licznie stawili się na ostatnim meczu finałowym. To chyba dobry prognostyk na przyszłość, jeśli chodzi o liczebność sympatyków piłki ręcznej.
Witold Kulesza: To jest dowód na to, że dziewczyny walczyły w tym sezonie bardzo mocno i efekt jest taki, że mamy coraz więcej kibiców nie tylko u siebie, ale także na wyjazdach. Nowa hala, tak więc sądzę, że coraz więcej ludzi będzie przychodziło na piłkę ręczną.