Katastrofa ekologiczna na Odrze. Kto zawinił?

3453

Coraz większego rozgłosu nabiera sprawa zanieczyszczenia Odry, z której codziennie wyławiane są kolejne śnięte ryby oraz martwe bobry. Niektórzy aktywiści mówią już o nieuniknionej katastrofie ekologicznej, inni o martwej rzece. Wielu zarzuca odpowiedzialnym za ten stan rzeczy służbom rządowym opieszałość i bierność w działaniu. Tymczasem władze urzędu marszałkowskiego jeszcze dziś wydadzą stosowne zakazy i apele do mieszkańców.

Fot. TV Regionalna.pl

Wracamy do tematu, o którym po raz pierwszy informowaliśmy wczoraj, podobnie zresztą jak większość mediów, w tym tych ogólnopolskich. Wcześniej było o nim względnie cicho, choć pierwsze przypadki martwych ryb odnotowano już pod koniec lipca. Przez ten czas wielu wędkarzy czy amatorów wodnych kąpieli nawet nie zdawało sobie sprawy z zagrożenia. A sytuacja jest naprawdę bardzo poważna i nie zanosi się na szybką poprawę. W opinii ekspertów odbudowanie życia w rzece do stanu sprzed katastrofy zajmie lata.

Zdaniem aktywistów to, z czym mamy obecnie do czynienia, jest konsekwencją wcześniejszych zaniechań, ponieważ podobne wycieki na Odrze trwały już od dłuższego czasu. W połowie zeszłego miesiąca wędkarze zauważyli pomór ryb znad Kanału Gliwickiego. Wcześniej zanieczyszczenie drugiej pod względem długości rzeki w Polsce obserwowano w marcu. Wody Polskie apelują jednak, by nie łączyć tych dwóch sytuacji.

– Już tydzień temu domagałam się działań ws. katastrofy ekologicznej na Odrze od organów ochrony przyrody, Wód Polskich i rządu. Do dziś nie dostałam żadnej odpowiedzi na moje pisma. Rząd Zjednoczonej Prawicy od blisko 2 tygodni biernie patrzy jak Odra umiera i nic z tym nie robi – napisała na swoim Twitterze posłanka Zielonych Małgorzata Tracz, która w sprawie zanieczyszczenia Odry wystosował też interpelację poselską.

Sprawę na swoim Facebooku nagłośnił również Krzysztof Maj, członek zarządu urzędu marszałkowskiego województwa dolnośląskiego. Jego post zatytułowany „Katastrofa ekologiczna na Odrze” spotkał się z dużym odzewem internautów i nie tylko.

– Moim zdaniem było trochę za cicho o tej sprawie, dlatego ją nagłośniłem. Czasami social media działają lepiej niż telefony i prośby. Wczoraj naprawdę wiele redakcji się odezwało ze zdziwieniem i z pytaniem, co robią służby rządowe – przyznaje samorządowiec.

– Jako urząd marszałkowski będziemy apelować do mieszkańców, żeby się nie kąpać w Odrze, żeby do czasu wyjaśnienia sytuacji nie wpuszczać do niej psów, żeby nie łowić ryb, żeby nie podlewać upraw wodą z Odry. Czekamy też na wniosek odpowiednich służb i prawdopodobnie jeszcze dziś wydamy zakaz łowienia ryb w rzece Odrze, bo to należy do kompetencji urzędu marszałkowskiego. Oczywiście zgłaszamy swoją gotowość do wojewody, jeśli tylko będziemy pomóc naszym sprzętem albo naszymi instytucjami. Natomiast na razie trwają czynności wyjaśniające. Trochę wolno to idzie moim zdaniem – dodaje Maj.

Tymczasem dziś na stronie Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pojawił się nowy komunikat.

Po dniu 1 sierpnia w żadnej z pobranych prób z rzeki Odry w województwie dolnośląskim nie stwierdzono obecności  mezytylenu. We wszystkich badanych próbkach zaczynając od dnia 28 lipca mikroskopowa analiza biologiczna wykazała występowanie typowych organizmów dla rzeki Odry. Niezależnie od dotychczasowych ustaleń, stan fizyko-chemiczny wody w Odrze monitorowany jest w trybie ciągłym, na bieżąco, codziennie.

– czytamy na stronie WIOŚ we Wrocławiu.


POWIĄZANE ARTYKUŁY