Karkut: Przebyłyśmy długą drogę

17

Podopieczne Bożeny Karkut nie będą miały zbyt dużo czasu na odpoczynek i fetowanie swojego zwycięstwa w Pucharze Polski w Gdyni. Już dziś popołudniu ponownie wyjdą na parkiet sali gimnastycznej SP nr 14, aby przygotować się tym razem do ligowego spotkania z SPR Samborem Tczew. Gra toczy się dalej i teraz należy skupić się na walce o mistrzostwo kraju. Jednak w głowach zawodniczek, na pewno na długo pozostaną emocje związane z odebraniem tytułu najlepszego w Pucharze Polski, ekipie z Lubelszczyzny. Poniżej rozmowa z Bożeną Karkut, szkoleniowcem KGHM Metraco Zagłębia Lubin.

Na co głównie uczulała pani swoje zawodniczki przed meczem z SPR-em Lublin?

Bożena Karkut: Nie miałyśmy łatwej drogi do finału. Mecz z gospodyniami podwyższał nam poprzeczkę w tej kwestii. Siłą rzeczy, jeśli miało być jutro, to musiało być bardzo dobre wczoraj. I faktycznie dziewczyny zagrały spotkanie z Gdynią wspaniale. Moje drobne obawy w głowie były takie, czy uda nam się dwa dni z rzędu zagrać tak dobre pojedynki. Dobra motywacja wzięła się stąd, że przebyłyśmy taka długą drogę, właśnie po to, aby wygrać ten puchar. Co by się nie działo na parkiecie, to będziemy walczyły do samego końca. To, że mecz z Lublinem, to miał być mecz walki z wysokim poziomem trudności, to nas absolutnie nie zaskoczyło. W końcu grałyśmy z obrońcą tytułu i odwiecznym rywalem. Myślę, że dziewczyny stanęły na wysokości zadania i pokazały charakter. Walczyły do samego końca i Puchar Polski pojechał do Lubina. Cieszę się, że zespół mógł przeżywać takie emocje po zdobyciu pucharu, a wraz z nimi my, czyli sztab szkoleniowy i nasi kibice.

Jak przystało na kapitana zespołu, Kinga Byzdra niejednokrotnie brała na swoje barki ciężar meczu i do samego końca motywowała do walki swój zespół. Nie bez przyczyny została również MVP pojedynku z Lublinem.

Bożena Karkut: Należała jej się ta nagroda. Myślę, że bardzo ją skrzywdzono podczas naszego ostatniego Pucharu Polski, kiedy w finale z Gdynią zdobyła dziesięć bramek, a nie ujęto jej nawet w siódemce turnieju. Także w cieszę się bardzo, że w końcu dobra gra Kingi została zauważona przez wszystkich, bo trudno było jej nie zauważyć.

W finałowym spotkaniu sporą pracę wykonała również Monika Maliczkiewicz, która po raz kolejny udowodniła, że jest pewniakiem w miedziowej bramce.

Bożena Karkut: Tak, Monika od dłuższego czasu pokazuje, że stać ją na wiele i to w trudnych momentach. Jak zwykle jest to takie naczynie połączone, bo jak się widzi walczący zespół i trochę się utrudnia przeciwnikowi, to i bramkarzowi jest łatwiej, a z kolei jak bramkarz obroni w stuprocentowej akcji, to jeszcze bardziej motywuje zawodniczki z obrony. Myślę więc, że postawa całego zespołu była wyjątkowa. Dodatkowo gra Kingi i Moniki została zauważona przez trenera kadry obecnego na trybunach i prawdopodobnie pojadą na zgrupowanie reprezentacji Polski.

Pod koniec spotkania w starciu Anny Pałgan i Doroty Małek, lubinianka została ukarana czerwoną kartką. Jednak można by polemizować czy słusznie. Zapaśniczy rzut zawodniczki SPR-u chyba bardziej zasługiwał na karę?

Bożena Karkut: Ucierpiała podwójnie, bo nie dość, że fizycznie, to jeszcze mało sprawiedliwie jeżeli chodzi o arbitrów. Ania odpadła z powodu niezbyt sportowego ataku Doroty Małek. Dostała czerwoną kartkę, bo zaczęła się z nią szarpać i to jest opisane, to grozi jej kilka spotkań dyskwalifikacji. Sędziowie nawet nie chcieli rozmawiać na ten temat. Ja prosiłam, aby najpierw sobie obejrzeli to zdarzenie zanim to opiszą. Oni zadecydowali tak, a nie inaczej.

 

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY