Kciuki i modlitwy są dziś szczególnie potrzebne! 6-letni Jerzy Żerko przechodzi właśnie kolejną operację serca. Operację ratującą jego życie! Co gorsza, po zakończonej hospitalizacji rodzina otrzyma fakturę i dowie się, ile kosztowała. A środki na leczenie już dawno im się skończyły.
„Jerzy za chwilę pojedzie na blok operacyjny, a jego serduszko znów będzie naprawiane przez najlepszych z najlepszych. Jerzy walczy, lekarze walczą o niego, ale wasze kciuki, modlitwy i wszelkie pozytywne myśli są na wagę złota!” – napisała dziś rano na facebooku mama chłopca.
Na tę operację Jerzyk czekał 19 dni. Precyzując, to operacja po operacji. Serce chłopca było bowiem operowane w Szwajcarii właśnie 19 dni temu, ale okazało się, że konieczna jest kolejna. Ponowna naprawa serca, a do tego wszczepienie rozrusznika. Nim do niej doszło, konieczne było wyeliminowanie bakterii z organizmu chłopca. Z jego rączki odciągnięto też 200 ml ropy!
Jak udało nam się ustalić, jeden dzień pobytu chłopca w genewskiej klinice kosztuje około 40 tys. zł. Jego mama nie kryje, że nie ma już pieniędzy na pobyt. A konieczne będzie zapłacenie za operację ratującą życie, za pobyt i dalszą rehabilitację. Koszt operacji wstępnie szacowany jest na około 800 tys. zł!
Na koncie siępomaga.pl wciąż jeszcze tyka zegar starej zbiórki, tej na poprzednią operację. Rodzina nie zakończyła tej zbiórki, bo potrzebne były im jeszcze pieniądze na rehabilitację. Nikt z nich nie podejrzewał, że pobyt po operacji na intensywnej terapii tak bardzo się przedłuży i że niezbędny będzie kolejny zabieg.
Spory zastrzyk gotówki Jerzyk otrzyma od lubinianek, które zorganizowały wczorajszy festyn dla Jerzyka w parku Wrocławskim. Dzięki swoim wielkim sercom i ogromnemu zaangażowaniu dziewczyny zebrały około 72 tys. zł!
– Udało nam się to dzięki ogromnemu wsparciu całej społeczności. Dzięki tym, który przekazali fanty na licytację oraz tym, którzy przyszli na wczorajszy festyn i wrzucili pieniądze do puszek. Mnóstwo osób ofiarowało nam też swoją pomoc przy organizacji festynu i teraz wiemy już, że człowiek potrafi otworzyć serce drugiego człowieka – ocenia Joanna Rychlewicz, jedna z organizatorek pikniku.
Fantów na licytację było wczoraj tak dużo, że nie wszystkie zostały sprzedane czy zlicytowane. – Mogłybyśmy zorganizować licytacje w internecie, ale te nie cieszą się tak dużą popularnością. Większe kwoty udaje się zebrać tylko podczas jakichś wydarzeń na żywo. 30 października Jerzyk będzie miał urodziny i to jest dla nas kolejne wyzwanie. Jeśli my, osoby bez doświadczenia, zorganizowałyśmy tak fajne, duże wydarzenie, to pokazuje, że można wiele. Potrzeba tylko chęci i zaangażowania – podkreśla Joanna Rychlewicz.
Więcej o wczorajszym festynie dla Jerzyka pisaliśmy TUTAJ.