Jak pies poróżnił lubińskich działkowców

6246

Bezwzględne egzekwowanie przepisów regulaminu czy dobro zwierzęcia? A może ignorowanie przepisów dla dobra zwierzęcia? To dylemat, przed jakim stoi zarząd Rodzinnych Ogrodów Działkowych w Lubinie, który musi wkrótce podjąć ostateczną decyzję w sprawie jednego z działkowców. Mężczyzna od co najmniej kilku miesięcy przetrzymuje psa na swojej działce, co stoi w ewidentnej sprzeczności z przepisami i innymi użytkownikami działek.

Dobro czworonoga czy głęboki konflikt pomiędzy działkowcami, którego pies stał się jedynie niczego nie świadomym przedmiotem?

Bezsprzecznym jest fakt, że do złamania prawa doszło i wciąż dochodzi, bo psiak przez cały czas jest trzymany na działce w specjalnej klatce. § 68 pkt. 10 regulaminu ROD wyraźnie bowiem stanowi, że „działkowcom i innym osobom przebywającym na terenie ROD zabrania się wprowadzania i trzymania na terenie ROD psów bez smyczy i kagańca oraz stałego utrzymywania kotów i psów na działce”.

Problem w tym, że nie mamy tu do czynienia z prawem powszechnie obowiązującym, lecz ze zbiorem regulacji wewnętrznych, do jakich właśnie zalicza się m. in. regulamin ROD. To oznacza, że wszelkie jego naruszenia, dopóki nie wyczerpują one znamion przestępstw lub wykroczeń opisanych w ustawach czy rozporządzeniach, oceniane i ewentualnie karane będą nie przez sądy czy policję, ale przez powołane do tego władze działkowe.

Gdy więc sprawa trafiła już na policję, to dla przybyłych na miejsce lubińskich funkcjonariuszy kluczowe znaczenie miało głównie to, czy psu nie dzieje się krzywda oraz czy nie jest on przetrzymywany w złych warunkach. Niczego takiego jednak nie stwierdzono, podobnie zresztą jak nie udowodniono „złośliwego niepokojenia” kobiety, która twierdziła, że właściciel zwierzęcia w geście zemsty za donos służbom zapychał zamki i urwał kłódki w ogrodzeniu jej działki. Miał tez poprzecinać opony w samochodzie innej sąsiadki. Może to dowodzić tego, że nie chodzi tutaj tylko o dobro psa, lecz o szerszy konflikt między ludźmi.

Pani Genowefa, która przyszła z tym do naszej redakcji, jest mocno zdeterminowana. Już od ubiegłego roku robi wszystko, by w jej mniemaniu, sprawiedliwości stało się zadość. Zanim kobieta trafiła do nas, wcześniej zapukała do drzwi wielu instytucji, wykonała mnóstwo telefonów i napisała szereg pism, mających na celu ukrócenie tego „bezprawia”. W działaniach towarzyszą jej inni sąsiedzi, którym ma przeszkadzać codzienne wycie psa.

O sprawie dowiedzieli się m. in. urzędnicy lubińskiego ratusza, wspomniana policja, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Lubinie i w Warszawie, Polski Związek Działkowców (oddział krajowy w Warszawie oraz okręg w Legnicy), a także ROD Jarzębina w Lubinie.

Pies całymi dniami piszczy, wyje i szczeka, bo słyszy inne psy wokół sąsiednich działek, gdzie właściciele psów przechodząc obok tej działki widzą uwięzionego, nieszczęśliwego psa. i przeszkadza sąsiadom. Przechodnie widzą zamkniętego, ogrodzonego siatką psa, kiwają głowami i serce im się kroi, bo ten pies nie zna wolności ani wybiegu. Sąsiedzi proszą właściciela psa, aby chociaż na trochę zechciał wypuścić psa na tak zwany wybieg. Tak się stało, że tych właśnie sąsiadów uznał za wrogów, gdzie między innymi ofiara jestem ja.

– czytamy w jednej ze skarg.

– Boję się przebywać na własnej działce. Mam 83 lata i nie wiem,co mu do głowy strzeli – dodaje kobieta.

W sprawę wplątanych jest naprawdę wiele wątków, o czym niech choć w niewielkim stopniu świadczy prawie 20 stron różnych dokumentów, jakie do nas wpłynęły.

W telefonicznej rozmowie z honorową prezes okręgowego zarządu PZD w Legnicy Elżbietą Dziedzic, dało się wyczuć zakłopotanie i zażenowanie całą sytuacją. Bo z jednej strony regulamin, a drugiej los niewinnego zwierzęcia… – Pracuję tu już 45 lat i z taką sprawą spotkałam się po raz pierwszy, żeby na tle pięknego, niewinnego pieska był taki konflikt między wiekowymi ludźmi. Podczas spotkania połączonego z wizją lokalną i udziałem stron atmosfera była mocno napięta i emocje brały górę. Zachowanie uczestników budziło wiele zastrzeżeń – mówi.

Z legnickiego związku wyszło też stosowne pismo do zarządu ROD Jarzębina w Lubinie wzywające do usunięcia przybudówek na działce i dokonania przeglądu wszystkich działek pod tym kątem.

– My w zakresie statutowym uważamy sprawę za zamkniętą. Przywołałam odpowiednie przepisy regulaminu, wskazałam procedurę prawną i opisałam, co zarząd ma zrobić w razie zignorowania wezwania przez właściciela działki. A zgodnie z przepisami powinna zostać mu wypowiedziana umowa dzierżawy działkowej. Jednak to wymaga wdrożenia całej procedury. Później taka osoba może się odwołać do sądu, na co ma miesiąc – tłumaczy Elżbieta Dziedzic.

– W rozmowie z opiekunem tego psa zapytałam go, dlaczego skoro tak go kocha, nie weźmie go do domu. Odpowiedział mi, że zabronił mu na to właściciel mieszkania, które wynajmuje. Dodał też, że nie odda nigdzie zwierzęcia, bo uratował mu życie, gdy ten był przywiązany do drzewa – dodaje.

Przedstawiciele związku choć nie zaprzeczają, że do naruszenia regulaminu doszło, to jednak nie potwierdzają, by psu działa się na działce działa się krzywda.

Po wypuszczeniu stwierdzono, że jest bardzo łagodnego usposobienia, radosny, nie szczeka na obcych. Jest przyjaźnie nastawiony do ludzi , a jego zachowanie dowodzi, że jest psem zdrowym. Jego właściciel okazał zaświadczenie o szczepieniu przeciw wściekliźnie. Lekarz weterynarii ustalił także, że pies jest w dobrej kondycji i brak jest oznak znęcania się nad nim. Argumenty stron to słowo przeciwko słowu. Ponadto podczas wizyt składanych na miejscu przez przedstawicieli innych organów (np. policji) nie stwierdzono żadnych uchybień w tej kwestii i odstąpiono od dalszych czynności. Przedstawiony w największym skrócie fakt nie uprawnia i nie usprawiedliwia w żaden sposób przetrzymywania psa na stałe na działce

– czytamy w dokumencie wysłanym do ROD Jarzębina w Lubinie.

Dodajmy, że nasi dziennikarze również odwiedzili opisywane miejsce. Zastali tam zamkniętego w klatce białego psa. Zwierzę było spokojne i merdało ogonem na widok przyglądających mu się osób. Niestety właściciel czworonoga był nieobecny, wobec czego nie udało się z nim porozmawiać.

Jak zakończy się ta sprawa? Czy zarząd ROD w Lubinie zdecyduje się wypowiedzieć właścicielowi psa umowę dzierżawy działkowej za naruszenie regulaminu PZD? Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ale pani Genowefa szczerze w to wątpi, twierdząc, że prezes ogrodów to dobry znajomy działkowicza, z którym „często pije kawę”…


POWIĄZANE ARTYKUŁY