FCM wygrywa po dramatycznym meczu

32

Dramatyczny przebieg miał mecz w ramach pierwszej ligi Playarena Lubin.pl pomiędzy FCM Lubin a ZWR Polkowice. Ostatecznie o jedną bramkę lepsi okazali się zawodnicy Roberta Tkaczyka, którzy pokonali rywala 9:8 i tym samym odnieśli czwarte z rzędu zwycięstwo w rozgrywkach.

Jako pierwsi do ataku ruszyli zawodnicy FCM Lubin. W 2 minucie spotkania Steczek popisał się indywidualną szarżą, jednak kapitalną interwencją popisał się bramkarz ZWR – Andrzej Trajkowski. Minutę później jego zespół już prowadził po strzale bezpośrednio z rzutu wolnego. Po upływie kolejnych sześćdziesięciu sekund było już 2:0. Taki bieg sytuacji zdeprymował FCM Lubin, którzy nie byli w stanie przeciwstawić się bardzo dobrze grającemu w obronie zespołowi ZWR. Pierwsze skrzypce w drużynie Marka Koziny grał Mirosław Spychała, który w głównej mierze odpowiadał za działania w defensywie. Po upływie piętnastu minut budzić zaczęli się zawodnicy FCM Lubin, gdy po świetnym podaniu Tkaczyka niecelnym strzałem głową popisał się Steczek.

Lepszą skutecznością w 20. minucie popisał się jednak Maciej Srebrniak, któremu udało się w końcu pokonać bramkarza ZWR. Radość z kontaktowej bramki nie trwała jednak długo, ponieważ dwie minuty później kolejną bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego strzelił Spychała i mieliśmy 3:1. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa.

W przerwie w obu obozach trwały burzliwe dyskusje na temat taktyki, którą należy przyjąć w drugiej części gry. Jak się okazało zdecydowanie lepiej trafili z nią zawodnicy FCM Lubin, którzy od początku ruszyli zdecydowanie do ataku. Najpierw z dystansu próbowali Tkaczyk i Stachura, następnie strzał w słupek zaliczył Barzdo aż wreście w 41. minucie drugiego gola dla swojego zespołu zdobył Robert Tkaczyk. Okazało się, że był to moment przełomowy, ponieważ po upływie kolejnych dwóch minut i dwóch trafieniach Gajewskiego faworyt znalazł się na prowadzeniu. Nie cieszył się z niego jednak zbyt długo, bo jedynie sześćdziesiąt sekund i po 44. minutach mieliśmy 4:4. Kolejne minuty to twarda walka w środku pola i ciągle wyrównany wynik, najpierw na prowadzenie po kolejnym trafieniu Gajewskiego był FCM, po czym dwie bramki strzela ZWR i to on prowadzi 6:5. W tym momencie do końca spotkania pozostało jedynie piętnaście minut i na kolejny strzał z dystansu zdecydował się Tkaczyk. Po niefortunnej interwencji bramkarza piłka wpadła i do bramki i znów mieliśmy remis.

Pięć minut później podobny błąd popełnił Łukasz Redkwa i na prowadzeniu ponownie był ZWR. Co więcej na osiem minut przed końcem piłkę meczową miał na nodze kapitan – Marek Kozina, który z dwójką swoich kolegów wychodził z kontrą i uderzył w słupek. Jak mawia stare powiedzenie "niewykorzystane sytuacje lubią się mścić". Tak było też tym razem, bo na pięć minut przed końcem najpierw po raz kolejny błysnął Gajewski a następnie przełamał się Steczek, który dołożył dwie bramki i FCM Lubin prowadziło 9:7. ZWR Polkowice w ostatnich minutach stać było jedynie na jedną bramkę, mimo że dramaturgii nie brakowało, ponieważ w ostatnich sekundach dwukrotnie uderzali w słupki strzeżonej przez Redkwę bramki.

Ostateczne FCM Lubin po bardzo wyrównanym spotkaniu pokonał ZWR Polkowice 9:8 (1:3) i dzięki temu zbliżył się do piątych w tabeli Dolce&Gibonów na jeden punkt. ZWR Polkowice pozostał natomiast na przedostatniej pozycji


POWIĄZANE ARTYKUŁY