Dziś są jego urodziny

3298

Julian Danicki dołączył do zacnego grona stulatków. Właśnie dziś mężczyzna skończył sto lat, tym samym stając się dziewiątym stulatkiem w naszym mieście. Jubilat odebrał dziś kwiaty i gratulacje od przedstawicieli lubińskiego magistratu.

Pan Julian z rodziną oraz przedstawicielami z lubińskiego magistratu

Pana Juliana poznaliśmy w ubiegłym tygodniu, kiedy na kilka dni przed urodzinami, odwiedził Starostwo Powiatowe w Lubinie, gdzie spotkał się z władzami powiatu oraz Powiatową Radą Kombatantów. Energii i niesamowitej pamięci, a do tego wyjątkowego wokalu, mógłby mu pozazdrościć niejeden nastolatek.

Pan Julian z córką

Pan Julian urodził się 28 marca 1924 roku, zatem dziś przypadają jego setne urodziny. Nie mogło zatem zabraknąć tortu oraz życzeń – co najmniej dwustu lat.

„Z okazji pięknego jubileuszu 100-lecia urodzin, dostojnemu jubilatowi, panu Julianowi Danickiemu, składam najserdeczniejsze gratulacje i życzenia dobrego zdrowia, pogody ducha oraz błogosławieństwa bożego na każdy dzień”

– takie życzenia, w imieniu prezydenta Roberta Raczyńskiego, przekazali dziś stulatkowi Arleta Kidacka-Wnuk, dyrektor gabinetu prezydenta oraz Kazimierz Śliwowski, naczelnik wydziału spraw obywatelskich w lubińskim magistracie.

Stulatek robi skórzane kapcie od podstaw

Dziś – w gronie najbliższych – pan Julian po raz kolejny zdmuchnął świeczki na urodzinowym torcie. Na pytanie czy będzie dwieście lat, odpowiada śmiechem.

Bo – jak mówią bliscy jubilata – z panem Julianem wciąż jest pełno śmiechu.

– Bolą mnie nogi, bolą mnie kości, to nie od pracy, to ze starości – to jego ulubione powiedzonko. – Tak sobie żartuje, bo tak naprawdę, to dziadek ciągle coś robi. Wczoraj dzwonił do mnie, że pilnie muszę zabrać go na zakupy, bo mu się klej skończył. Jak nie przyjadę na czas, to wsiada w autobus i sam jedzie w miasto. Ostatnio w plecaku przywiózł tak 5-litrową butlę z wodą. Jest niesamowity – opowiada pani Kasia, wnuczka stulatka.

A wracając do kleju, tego lubinianinowi schodzi bardzo dużo. Mężczyzna sam robi bowiem kapcie. – Skórzane, zupełnie od podstaw. Klei, szyje, całą rodzinę nimi obdzielił – dodaje jedna z córek pana Juliana, prezentując ostatni egzemplarz. – Jeszcze nie skończone, wczoraj dopiero zacząłem – dodaje mężczyzna. I zaraz zaczyna śpiewać. Bo to pan Julian lubi najbardziej.


POWIĄZANE ARTYKUŁY