Wielka wycinka drzew na skrzyżowaniu pod Castoramą obudziła nadzieje mieszkańców na długo wyczekiwany remont. Wygląda jednak na to, że jedna jaskółka wiosny nie czyni i na przebudowę niebezpiecznego skrzyżowania przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Lubinianie dobrze znają to skrzyżowanie i od lat czekają na jego przebudowę.
– Przejechanie tego skrzyżowania jest bardzo trudne, szczególnie w godzinach szczytu. Czasem na środku stoi kilka aut, czekających na swoją kolej. Kierowcy jadący z Wrocławia lub Polkowic ignorują znak „teren zabudowany” i nie stosują się do ograniczenia prędkości 50 km/h. Nie pomaga czasowa kontrola prędkości prowadzona przez policję. Dodatkowo jesienią rano zdarzają się mgły, które utrudniają widoczność (niedaleko jest rzeczka) – pisze nasza Czytelniczka z prosząc o interwencję w tej sprawie.
Skrzyżowanie, o którym mowa, łączy dwie drogi krajowe: 3 i 36. Zarządza nimi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która przebudowę co prawda planuje, ale szczegółów nie zdradza. Na razie wycina pobliskie drzewa.
– W pobliżu skrzyżowania DK 3 z DK 36 w Lubinie wyciętych zostało około 30 drzew (głównie stare topole). Ma to związek z przygotowaniem terenu pod planowaną przebudowę skrzyżowania. Możliwy termin realizacji samej inwestycji nie jest jeszcze znany – mamy przygotowaną dokumentację, więc w momencie uzyskania gwarancji finansowania będziemy mogli ogłosić postępowanie przetargowe. Żeby natomiast nie wygasła decyzja ws. wycinki i żeby nie trzeba było powtarzać od nowa całej związanej z nią procedury, zrealizowano wycinkę już teraz. Pozwoli to zaoszczędzić trochę czasu w przyszłości – mówi Maciej Wołodko z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Wycinka drzew nie poprawia bezpieczeństwa mieszkańców, którzy liczą przynajmniej na tymczasowe rozwiązania gwarantujące bezpieczeństwo pieszych i kierujących.
– Przejście dla pieszych niedaleko skrzyżowania to dla mieszkańców Miroszowic jedyna droga do Lubina. Jest to droga do szkoły dla wielu dzieci ze wsi. Chodzą tędy samodzielnie już uczniowie szkoły podstawowej, a na przejściu nie ma nawet świateł. Na tej samej drodze kilka kilometrów dalej jest migające żółte światło dla dorosłych przeważnie osób, które udają się na działki koło Małomic. Dzieci z Miroszowic nie mają nawet migającego światła, a powinny mieć bezpieczną drogę do szkoły – pisze nasza Czytelniczka.
Jej wiadomość przekazaliśmy do GDDKiA, która niestety nie ma dla lubinian dobrych wiadomości.
– W zakresie drobniejszych usprawnień poprawiających bezpieczeństwo w tym miejscu, mamy niestety trochę związane ręce. W obszarze zabudowanym nie wolno nam montować poziomych wypukłych pasów spowalniających, powodujących powstawanie wibracji. W ciągu dróg krajowych nie mogą także powstawać progi spowalniające. Ewentualny montaż sygnalizacji świetlnej to już z kolei większa inwestycja, na którą nie mamy – w ramach bieżącego utrzymania drogi – środków. Prawdą jest, że skrzyżowanie należy do niebezpiecznych. Jego przebudowa umieszczona została w rządowym Programie Likwidacji Miejsc Niebezpiecznych i liczymy, że zostanie w nieodległej przyszłości skierowana do realizacji – mówi Maciej Wołodko.