311 edycja Parkrun Lubin za nami. Grupka śmiałków rozpoczęła dzień na sportowo, pełna werwy oraz uśmiechu.
Na kolejnym lubińskim Parkrunie, gospodarze inicjatywy powitali rodzinę Różańskich Łukasza, Dominika, Agnieszkę oraz Magdalenę z Poznania oraz niezawodną rodzinę Michaela Rooke oraz Anne i Marie z Wielkiej Brytanii.
– To jest właśnie piękne w naszej społeczności parkrunowej. Mamy gości z Poznania, Wrocławia, Gdańska czy Gdyni, a w ostatnich tygodniach z Anglii, którzy są już stałymi bywalcami naszej inicjatywy. To na pewno duża motywacja dla wielu osób, no bo jak to jest, że goście z wielu odległych miast dają radę przyjechać do nas, a my nie jesteśmy w stanie tego zrobić mieszkając tutaj, na miejscu, zwlec się z łóżka, aby przyjść pobiegać na Parkrun z samego rana? – podkresla Robert Kapiec, koordynator Parkrun Lubin.
Mottem uczestników biegów w Parku Wrocławskim stało się: Jak jest sobota to i parkrun musi być! Trzeba przyznać, że niezależnie od pogody czy jest to deszcz, czy w upalne dni, a także jesienią czy zimą, miłośnicy biegania zawsze stają na linię mety w Parku Wrocławskim o godzinie 9.00 i pokonują trasę 5 km według własnego uznania, biegiem lub pieszo. Najważniejsze, że w doborowym towarzystwie.
Fot. Mariusz Babicz