LUBIN. – Podobno w każdej szkole mają być szafki. Dlaczego więc mój syn takiej nie ma? Plecak, który nosi codziennie do szkoły jest tak ciężki, że i dorosły by się zmęczył – alarmuje mama 7-letniego Michała. Chłopiec od września rozpoczął naukę w Szkole Podstawowej numer 8.
Nowe przepisy, które od tego roku weszły w życie, nakładają na samorządy obowiązek wyposażenia każdej z podstawówek w szafki dla uczniów. Szafkę ma mieć zapewnioną każdy maluch z klas 1-3.
– I o tym też słyszałam w radiu, byłam więc spokojna, że moje dziecko nie będzie musiało dźwigać ciężarów. Same plecaki czy tornistry są ciężkie, a jak się do tego dołoży jeszcze książki, obuwie na zmianę czy strój sportowy, to aż żal patrzeć na dziecko, jak się pod tym ciężarem ugina – narzeka mama pierwszoklasisty.
Andrzej Pudełko, naczelnik wydziału infrastruktury lubińskiego magistratu tłumaczy, że gmina zna nowe przepisy, ale wyposażenie każdej ze szkół w szafki nie jest takie łatwe. – W tej szkole musieliśmy utworzyć dodatkową klasę, bo uczniów było tak dużo, dlatego nie każde dziecko ma jeszcze szafkę. Każdy mebel musi mieć stosowny atest, to są ogromne koszty i długotrwałe procedury. Na pewno wszystkie szkoły wyposażymy w szafki, ale będziemy to robić stopniowo – zapewnia naczelnik.
Dyrekcja SP 8 tłumaczy, że problem jest bardziej skomplikowany, niż by się mogło wydawać. – Często musimy wybierać, co jest dla uczniów ważniejsze. Teraz wspólnie z radą rodziców uznaliśmy, że ważniejsza od szafek jest specjalna sala gimnastyczna, która powstała właśnie dla uczniów klas 1-3. Szafki też są ujęte w planie wydatków i na pewno sukcesywnie je dokupimy. Pojawia się tylko pytanie gdzie my je ustawimy? Samych pierwszaków jest prawie 100, nie mówiąc już o uczniach drugich i trzecich klas. Łatwo jest coś zarządzić, a potem niech dyrektorzy się martwią – tłumaczy.
Z problemem ciężkich plecaków szkoła zmaga się jednak od dawna. – Tłumaczymy rodzicom, żeby nie kierowali się samym wyglądem tornistra. On musi być stabilny i lekki. Kiedyś z wicedyrektor zważyłyśmy pusty plecak jednego z uczniów i okazało się, że waży prawie 2 kg! Uczniów trzeba też pilnować, by sami nie dokładali sobie ciężarów. Jeden chłopiec powiedział mi kiedyś, że nosi podręczniki z całego tygodnia, bo codziennie nie chce mu się pakować – mówi dyrektor.
Bożena Małek dodaje też, że na razie – dopóki nie ma jeszcze wystarczającej liczby szafek – szkoła stosuje inne rozwiązania. W klasach uczniowie mają swoje półeczki, gdzie mogą zostawiać książki lub przybory szkolne, w szatniach mogą natomiast zostawiać obuwie na zmianę. Wystarczy włożyć je do worka i odebrać numerek.