Ciepłowska: Życie to nie facebook

120

Natalia Ciepłowska, to jedna z zawodniczek, która od nowego sezonu nie będzie już reprezentowała barw KGHM Metraco Zagłębia Lubin. Rozgrywająca miedziowego klubu zdecydowała o zakończeniu swojej kariery. Z tym klubem przeżywała gorsze i lepsze chwile. Gorycz porażki po finale sezonu 2011/2012 i radość ze zdobycia mistrzostwa Polski rok wcześniej. Jak wspomina pierwsze kroki w Lubinie i co sądzi o dzisiejszych sportowcach przedstawiamy w poniższym wywiadzie.

Pani Natalio, może cofniemy się w czasie do momentu, w którym trafiła pani do Lubina. Dlaczego zdecydowała się pani na grę na Dolnym Śląsku?

Natalia Ciepłowska: Miałam dwadzieścia trzy lata jak pojawiłam się w Zagłębiu Lubin. Dlaczego wybrałam ten klub? Dlatego, że był perspektywiczny, że może osiągnąć duże cele. Sporo ze mną rozmawiano, już wcześniej proponowano przejście, ale jeszcze nie byłam zdecydowana. Miałam jednak zapewnienie, że będę grała, a dla mnie wtedy było to bardzo ważne.

Jak przyjęły panią dziewczyny z Zagłębia?

Natalia Ciepłowska: Zanim przyjechałam do Lubina broniłam barw Szczecina na prawym rozegraniu. Zresztą to pozycja, na której gram całe życie. W Lubinie zostałam bardzo mile przyjęta. Dziewczyny były przesympatyczne. Naprawdę dużo nam pomogły, bo trzeba powiedzieć, że wtedy do Zagłębia przyszło nas pięć dziewczyn. Grało mi się świetnie. Dogadywałam się z zawodniczkami. Trenerzy wiązali ze mną duże nadzieje, a ja robiłam wszystko, aby to spełnić. Myślę, że mi się to udało, bo już w pierwszym sezonie zdobyłam króla strzelców, a zespołem brązowy medal. Miałyśmy naprawdę fajną pakę!

Trener Bożena Karkut. Jak pani będzie wspominała współpracę z tym szkoleniowcem?

Natalia Ciepłowska: Trener Bożenę Karkut wspominam bardzo dobrze. Pojawiła się w naszym zespole w dwutysięcznym roku jako drugi trener. Trenerkę znałam jeszcze kiedy grałyśmy razem na parkiecie. Zawsze będę ją dobrze wspominała.

Musimy wspomnieć o zdobytym przez Zagłębie mistrzostwie Polski w sezonie 2010/2011. Choć pewnie słyszała już pani takie pytanie, ale ja się powtórzę. Jak to jest zdobyć takie trofeum?

Natalia Ciepłowska: Mistrzostwo Polski jest czymś wspaniałym. Życzę tego każdej zawodniczce, która gra w piłkę ręczną. To jest coś wspaniałego i warto również dla tego grać, trenować i starać się ze wszystkich sił. Tego tak naprawdę nie da się konkretnie opisać. Do końca nie wierzy się, ze zdobyło się taki tytuł. To przychodzi nieco później. Dla mnie to było pierwsze mistrzostwo z Zagłębiem i cieszę się, że tam jej zdobyłam, bo nigdy wcześnie nie miałam mistrza Polski. Szkoda tylko, że nie udało nam się tego obronić, ale takie jest życie, taki jest sport.

Co musi zrobić młody sportowiec, aby nie zatracić się w tym świecie? Co zrobić, aby pieniądz nie przysłaniał całkowicie ducha sportu?

Natalia Ciepłowska: Powiem może na własnym przykładzie. Jak ja zaczynałam, byłam młoda zawodniczką, bo weszłam do SMS-u mając szesnaście lat. Wtedy grałam za sieciówkę, tak się śmiałyśmy po latach, kiedy spotkałyśmy się z koleżankami. Dla mnie pieniądze ważne nie był. Chciałam bardzo grać w piłkę ręczną. Kiedy trener zapytał mnie, czy chcę wystąpić w Superlidze, to nie wierzyłam. Jak to? To było coś niesamowitego. Oczywiście bałam się, bo młoda dziewczyna przychodzi do starszych zawodniczek, ale zostałam w Szczecinie wspaniale przyjęta. Sam fakt tego, że mogłam z nimi grać był dla mnie najważniejszy. Pieniądze nie były ważne. Walczyłam w ten sposób, że mówiłam sobie – ja ją doścignę, dam radę. Czasami jest tak, że można nie mieć talentu, ale wewnętrzną ambicją i samozaparciem można zdziałać wiele. Młoda dziewczyna przychodząc do zespołu powinna cieszyć się, że ma możliwość nauki od najlepszych.

Czy z perspektywy czasu, żałuje pani decyzji przyjścia do Zagłębia?

Natalia Ciepłowska: Nie żałuję niczego. W Lubinie spędziłam wspaniałe chwile, zwłaszcza te początkowe, kiedy byłam młodą zawodniczką. Później wykluczyła mnie nieco kontuzja, ale to mogę mieć jakieś pretensje do siebie samej, że popełniłam jakieś błędy. Jednak reasumując niczego nie żałuję.

Rozstaje się pani z piłką ręczną?

Natalia Ciepłowska: Zawsze będę duchem na parkiecie. To nie jest tak, że się rozstaję z piłką ręczną. To nie da się tak łatwo wykreślić tego wszystkiego z głowy. To moje całe życie, robiłam to, bo to kochałam i kocham, nadal. Nigdy nie będę żałować, że zaczęłam przygodę z piłką ręczną.

Jeśli nadarzy się taka okazja, czy będzie pani przekazywała młodych zawodniczkom swoje doświadczenie?

Natalia Ciepłowska: Na sto procent, na pewno. Szkoda, że jest coraz mniej młodzieży, która chce trenować ten sport. W sporcie się nieco zatraca już tego prawdziwego ducha. Nie chce się tak trenować. Mamy jednak inne czasy, ja mówię ciągle do mojej córki, że jak ja byłam mała, to latałam wiecznie po dworze, po drzewach. Śmieję się z tego, ale tak było. Człowiek do domu nie chciał wracać. Teraz są komputery i facebook. Nie na tym jednak życie polega, a sport wnosi wiele pozytywnego. Nie tylko piłka ręczna, każda inna dyscyplina, bo człowiek czymś się zajmuje i zaczyna dążyć do tego, aby było świetnie, a jak się zobaczy, że jest się dobrym, to chce być jeszcze lepszy. Sport to coś wspaniałego, to po prostu trzeba przeżyć samemu.
 


POWIĄZANE ARTYKUŁY