Archaiczny system poboru myta na A4 zrujnuje gminy

97

Ministerialne plany, dotyczące likwidacji ośmiu węzłów na autostradzie A4, po raz kolejny zjednoczyły dolnośląskich samorządowców. Starostowie, burmistrzowie, wójtowie oraz radni spotkali się dziś w Wądrożu Wielkim, by przekonać przedstawicielkę Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad do rezygnacji z tego pomysłu.

autostrada

Po przebudowie autostrady A4, pomiędzy Krzyżową a Wrocławiem, zamknięte mają zostać zjazdy w: Jadwisinie, Lubiatowie, Legnickim Polu, Mikołajowicach, Wądrożu Wielkim, Udaninie, Jarosławiu i Pietrzykowicach.

Ewa Bojarczak, pełniąca obowiązki dyrektora Oddziału GDDKiA we Wrocławiu, nie ukrywa, że rząd szykuje się do wprowadzenia opłat za korzystanie z tego odcinka drogi.

Z pisma, jakie w ubiegłym roku otrzymała wójt Wądroża Wielkiego Elżbieta Jedlecka, wynika, że zarządca autostrady zamierza postawić bramownice, na których ma być pobierane myto. Problem w tym, że dziś droga ta nie spełnia wszystkich norm. Brakuje chociażby pasów awaryjnych, stąd pojawił się plan, by ją przebudować.

Służby ratunkowe są przeciwne planom zamknięcia zjazdów, o czym mówili Piotr Roesler – ekspert ds. inżynierii ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu – oraz młodszy brygadier Aleksander Kucharczyk z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu. Mundurowi zwracają uwagę, że likwidacja węzłów wydłuży ich dojazd do wypadków, co w konsekwencji znacznie obniży bezpieczeństwo podróżnych.

Obaw o dalsze losy swych gmin nie kryją także samorządowcy, którzy po zamknięciu autostradowych węzłów spodziewają się utraty największych pracodawców i podatników. Według planów, na terenie Udanina wyłączone z ruchu mają być aż dwa zjazdy. Dla samorządu taka decyzja oznaczałaby marazm i stagnację. Wójt tej gminy, Teresa Olkiewicz, przyznaje, że największy zakład działający na terenie Udanina musiałby się przenieść w inne miejsce.

W obronę mieszkańców gmin położonych w sąsiedztwie autostrady A4 biorą m.in. radni sejmiku dolnośląskiego z klubu Bezpartyjni Samorządowcy, w tym Patryk Wild – codziennie korzystający z takiego zjazdu – oraz Tymoteusz Myrda, który wprost mówi, że zamkniecie tych węzłów oznacza cywilną śmierć mieszkańców pobliskich gmin. – Mamy tworzyć getta? – pyta retorycznie.

Po bardzo burzliwej dyskusji, jej uczestnicy nie kryli rozgoryczenia. Ich zdaniem spotkanie było jałowe, ponieważ przedstawicielka Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad powtórzyła argumenty znane im od 18 lat, które – jak zauważają – w ogóle nie przystają do obecnej rzeczywistości.


POWIĄZANE ARTYKUŁY