Chevrolety, mustangi, dodge, chryslery i inne klasyki amerykańskiej motoryzacji już w najbliższą sobotę pojawią się na lubińskim rynku. Nie zabraknie też ciekawych atrakcji dla najmłodszych i nie tylko. Wszystko to w ramach charytatywnej akcji, z której cały dochód zostanie przekazany na rzecz zmagającej się z glejakiem Małgorzaty Bryłki z Polkowic.
O tym, że znaczna część lubinian kocha amerykańskie klasyki po raz ostatni mogliśmy się przekonać w kwietniu, kiedy to na parkingu jednego z miejscowych supermarketów zorganizowano „Amcarowe Taxi”. Impreza, z której dochód przeznaczony był na cele charytatywne, cieszyła się sporym zainteresowaniem. Mieszkańcy chętnie decydowali się na przejażdżki challengerami, lincolnami czy rubiconami.
Najbliższa sobota na lubińskim rynku zapowiada się jeszcze ciekawiej, ponieważ impreza nie ograniczy się tylko do amerykańskich cacek. – Na pewno będą chevrolety, mustangi, dodge, jeepy, chryslery i inne. Będzie też wisienka na torcie. Na razie nie mogę jej zdradzić, ale mogę tylko powiedzieć, że mamy znajomych, którzy przyjadą tym samochodem aż ze Świnoujścia. To auto jest tak niespotykane, że będzie miało największe branie. To nawet nie jest klasyk, ale jest naprawdę kosmiczny – uchyla rąbka tajemnicy pani Wioletta, jedna z organizatorek „Amcarowego Taxi”.
Swój udział w akcji potwierdziło też m.in. Towarzystwo Historyczne Victoria z Polkowic. – Z tego, co wiem, to mają być przebrani za żołnierzy z tamtej epoki i przeprowadzić tzw. żywą lekcję historii z ciekawymi grami historycznymi dla dzieci – dodaje.
Podczas zlotu zaplanowano również sprzedaż ciast i licytacje voucherów na produkty czy usługi.
Zabawa rozpocznie się o godz. 11 i potrwa do godz. 17, choć organizatorzy nie wykluczają przedłużenia, w razie dużego zainteresowania. Dochód z imprezy zostanie przeznaczony na leczenie Małgorzaty Bryłki z Polkowic, która zmaga się z guzem mózgu. Więcej o chorobie 39-latki można przeczytać tutaj.
– Ciekawe są okoliczności, w których pani Małgorzata do nas dotarła. Otóż, przebywała ona akurat nad morzem, a dokładnie w Mikoszewie, gdzie też odbywał się zlot samochodów amerykańskich. W pewnym momencie podeszła do organizatorów i się zapytała, czy to jest ta grupa, która robi tak fantastyczne akcje charytatywne. Z naszej grupy wprawdzie nikogo tam nie było, ale byli nasi przyjaciele z południa Polski, którzy zwrócili się do nas, że chcieliby przeprowadzić taka akcję z naszą pomocą. Bo wiadomo, że chodzi o nasz teren. No i się udało. Razem połączyliśmy siły – opowiada pani Wioletta.
Fot. Archiwum organizatorów