Akcja gaśnicza trwała dwie doby. Przyczyny pożaru ustali prokurator

2206

Walka z ogniem w magazynach dawnych zakładów produkcji chemii gospodarczej Pollena w Ścinawie trwała ponad 39 godzin. Strażacy działania zakończyli dopiero ostatniej nocy. Straty wstępnie oszacowano na kilka milionów. Przyczyny pożaru ustali prokuratorskie śledztwo.

Dla lubińskich strażaków to była najtrudniejsza i największa akcja w tym roku.

– Akcja była dosyć skomplikowana. Złożyło się na to wiele czynników, między innymi bardzo silny wiatr, który utrudniał prowadzenie działań gaśniczych. Wystąpił również problem z zaopatrzeniem wodnym. Sieć hydrantowa nie była na tyle wydajna, by zaspokoić nasze zapotrzebowanie w wodę. Dopiero po przyjeździe samochodu cysterny z Wrocławia i zbudowaniu magistrali zasilającej z rzeki Zimnicy zaopatrzenie wodne wróciło i mogliśmy skutecznie prowadzić działania – mówi st. bryg. Cezary Olbryś, zastępca komendanta lubińskiej Państwowej Straży Pożarnej.

Ogień pojawił się w poniedziałek po godz. 9. Pożar wybuchł w hali o powierzchni tysiąca mkw., w której składowane były opakowania kartonowe. Silny wiatr rozwiewał płonące kartony, przenosząc je również na sąsiednią halę.

W sumie w akcji gaśniczej, która trwała ponad 39 godzin – dogaszanie zakończyło się dopiero dziś pół godziny po północy – uczestniczyło 41 zastępów zarówno państwowej straży pożarnej, jak i ochotniczej. W działaniach brało udział 115 ratowników. Strażaków z powiatu lubińskiego wsparły jednostki m.in. z powiatów legnickiego, złotoryjskiego, wołowskiego czy wrocławskiego.

– Pierwszej hali nie udało się obronić. Główne działania skupione były, by obronić drugą i by ogień nie przedostał się na kolejną, gdzie składowana była soda kaustyczna – dodaje st. bryg. Cezary Olbryś.

Śledztwo w sprawie przyczyn wybuchu pożaru prowadzi Prokuratura Rejonowa w Lubinie. Na miejscu pracowali już policjanci i biegli.

– Na miejscu pożaru policjanci pod nadzorem prokuratora przeprowadzili oględziny. Pracowali tam już również biegli z zakresu: pożarnictwa, ochrony środowiska i budownictwa. Przesłuchani zostali pracownicy firmy, którzy byli na miejscu – wylicza aspirant sztabowy Sylwia Serafin, oficer prasowy lubińskiej policji.

– Na tę chwilę nie ustalono przyczyny pożaru. Będzie to przedmiotem badania biegłych i wydanych w tej miarę opinii – mówi lubiński prokurator rejonowy Marek Bartosiewicz. – Straty szacowano bardzo wstępnie. Nie jestem w stanie podać dokładnych kwot – dodaje.

W wyniku pożaru całkowicie zniszczona została jedna hala i częściowo druga. Spalił się również towar. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, wstępnie oszacowano, że straty wyniosły około 4 mln zł.


POWIĄZANE ARTYKUŁY