Za wszelką cenę unika komercji. Twierdzi, że wszystkie sety djskie w polskich klubach są do siebie rażąco podobne. Dlatego poszukuje i odkrywa coraz to dalsze zakątki muzyki klubowej. W końcu, opłaciło się – lubinianin, Konrad Talarczyk, zajął trzecie miejsce na tegorocznych Mistrzostwach Polski DJ-ów w Warszawie.
– Miłością do muzyki zaraził mnie mój tato – wyjaśnia Konrad. – Wychowałem się na twórczości takich artystów, jak grupa Kraftwerk, JM Jarre czy Daftpunk. W moim domu często słychać było także grupę Queen – dodaje.
Po raz pierwszy za konsoletą Konrad stanął ponad dwa lata temu, kiedy na jedną z domówek jego kolega przyniósł profesjonalny sprzęt djski. Lubinianin szybko złapał bakcyla i niespełna dwa miesiące potem miał już w domu własne CD playery. Od tamtego czasu, wciąż szkoli swoje umiejętności. Gra w klubach, bierze udział na konkursach, a nawet organizuje imprezy w pubach.
– Nie ograniczam się do żadnego gatunku muzycznego. Lubię eksperymentować, bawić się. Uważam że dobry DJ to taki, który potrafi zabrać ludzi w podróż. Podróż ciekawą i pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji – wyjaśnia muzyk.
Na imprezach klubowych lubinianin bardzo często wybiera melodyjne utwory z przejmującymi wokalami. Czasem jednak odchodzi o tej tendencji, prezentując sety z gatunku minimal i tech house. Na zawodach Konrad dał się zauważyć m. in. dzięki znakomitej technice miksowania. Mistrzostwa odbyły się w zeszłą sobotę, w warszawskim klubie Explosion. Rywalizowało ze sobą 43 DJ-ów z całego kraju.