Zamknij drzwi, złodziejki grasują!

14

POWIAT. Czas, by mieszkańcy domków jednorodzinnych nauczyli się wreszcie zamykać drzwi, a zwłaszcza te frontowe. W regionie grasują złodziejki, które wykorzystują nieroztropność gospodarzy, cichaczem wchodzą do domów i okradają lokatorów. Gdy zostają nakryte na bezprawnej obecności w mieszkaniu, palą głupa i przekonują, że mają do sprzedania pościel czy narzuty – relacjonuje nasz Czytelnik, który właśnie padł ofiarą smagłych delikwentek.

Pan Łukasz przyznaje, że zamykanie domu na klucz – w biały dzień, w którym są domownicy – nie miało dla niego sensu. Aż do dzisiaj. Teraz przestrzega wszystkich, by pamiętali o bezpieczeństwie. A zwłaszcza w upalny weekend, gdy lokatorzy domków jednorodzinnych spędzają czas na ogródkach, zapominając że ich dom stoi otworem dla rabusiów. Oto relacja mieszkańca Krzeczyna Małego:

Mieszkam w domku jednorodzinnym. Dziś z rana zostałem okradziony przez Cygankę. Przed godziną dziesiątą w domu byłem z rodzicami i dziadkiem. Rodzice spali po nocnej zmianie, a senior siedział w salonie i oglądał telewizję.

Spałem u siebie w pokoju. Jako że moja sypialnia jest pierwsza od wejścia, usłyszałem przez sen, że po cichu na chwilę otworzyły się drzwi do pokoju. Pomyślałem, że może ktoś z domowników sprawdza czy jeszcze śpię. Ale, o dziwo, postanowiłem sprawdzić kto to, ponieważ nigdy nikt u mnie nie otwierał w ten sposób drzwi. Szybko wyszedłem z pokoju, obszedłem cały dom – nikogo nie było.

Przez okno zobaczyłem starszą kobietę o ciemnej karnacji wychodzącą z mojego podwórka. Szybko zapytałem dziadka czy kogoś widział w domu, czy ktoś tu był. Odpowiedź, oczywiście, brzmiała – nie. Wyleciałem za kobietą na ulicę, lecz nikogo już nie było. Wróciłem do domu i okazało się, że zniknęło 300 zł. Wszystko trwało około 40-50 sekund. Dziadek ma 80 lat i jest już trochę schorowany. Nic nie słyszał…

Wsiadłem w samochód. Zjeździłem wszystkie pobliskie drogi, lecz niestety bez skutku. Złodziejka, po prostu, jakby zapadła się pod ziemię. Później dowiedziałem się od bliższych i dalszych sąsiadów, że do trzech domów próbowała wejść bez pukania, lecz jej się to nie udawało, ponieważ była zauważana. Tłumaczyła, że sprzedaje pościel i narzuty. Skrępowana pospiesznie wychodziła z domu.

Pisząc do was wiem, że to nic nie zmieni, bo pieniędzy nie odzyskam. Chciałbym jednak ostrzec wszystkich, aby zwiększyli swoją czujność widząc narzucającą się Cygankę. Radzę wyprowadzić ją z posesji.


POWIĄZANE ARTYKUŁY