Rozpoczęło się powyborcze sprzątanie miasta. Zgodnie z przepisami, wszystkie materiały reklamowe powinny usunąć na swój koszt komitety wyborcze. Mają na to 30 dni.
W wielu miejscach już dziś nie zobaczymy ogromnych plakatów sygnowanych logiem Teraz Lubin i ich kandydatem Mirosławem Gojdziem. Wydaje się, że komitet ten, jako pierwszy, przystąpił do porządkowania miasta.
Z początkiem listopada Lubin zaczął tonąć w wyborczej makulaturze. Mieszkańcy mieli dość zaśmieconych klatek schodowych i zaklinowanych ulotkami skrzynek na listy.
Najwięcej narzekali kierowcy, którym promocyjne banery i reklamowe „koziołki” zasłaniały widoczność. Nierzadko ryzykowali wjeżdżając na skrzyżowanie, bo podobizny kandydatów uniemożliwiały im bezpieczny przejazd.