Opozycyjnym radnym zaczyna brakować argumentów przeciwko prezydentowi Lubina. Dziś zwołali szumnie zapowiadaną konferencję prasową, podczas której nie mieli nic nowego do zakomunikowania.
– To odgrzewane kotlety – komentowali dziennikarze, którzy przyjeżdżając do Lubina liczyli na nowe sensacje. Nic z tego. Organizatorzy konferencji jeszcze raz publicznie przypomnieli, że prokuratura umorzyła postępowanie wobec prezydenta Lubina. Śledztwo dotyczyło niezgodnej z prawem praktyki, że ci sami ludzie zasiadali w więcej niż jednej radzie nadzorczej, a według przepisów mogli tylko w jednej.
Prezydent został oczyszczony z jakichkolwiek podejrzeń w tej sprawie. Potwierdził to prokurator prowadzacy śledztwo, Marek Zajączkowski z Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Natomiast oskarżony został były naczelnik wydziału audytu, nadzoru właścicielskiego i kontroli z urzędu miejskiego, który odpowiadał za obsadę rad nadzorczych. O zakończeniu śledztwa media informowały już niemal trzy tygodnie temu.
Opozycyjnych radnych boli jednak, że naczelnik nadal pracuje w magistracie. Prezydenta, jako pracodawcę, obowiązuje jednak zasada domniemanej niewinności i dopóki urzędnik – o ile w ogóle tak się stanie – nie zostanie skazany prawomocnym wyrokiem sądu – nie ma podstaw do rozwiązania umowy o pracę.
– Niech chłopaki z KGHM uczą się od chłopaków z urzędu, jak się kosi kasę – pouczał Marek Bubnowski, przewodniczący lubińskiej rady. Oprócz niego w konferencji uczestniczyli rajcy sympatyzujący z PO – Roman Rozmysłowski, Lech Duławski oraz Krzysztof Olszowiak.
Radni podejmowali dziennikarzy przed głównym wejściem do urzędu, ponieważ nie otrzymali zgody na organizację politycznego briefingu na terenie publicznej instytucji.