Gdyby pani tego spaniela nie zgłosiła się po niego jak najszybciej, pies mógłby trafić do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Na szczęście, po ukazaniu się tego ogłoszenia, zwierzak wróci do domu.
– Wczoraj przygarnąłem błąkającego się od kilku dni po ul. Pawiej cocker spaniela – informował nasz Czytelnik. Ogólnie pies był zadbany i grzeczny, reagował na podstawowe komendy.
Ogłoszenie przeczytała właścicielka psa, która dotąd na próżno szukała czworonożnej zguby. – Znalazca mieszka niedaleko mnie, już pędzę po psiaka – relacjonowała nam uradowana pani spaniela.
Niestety, nie wszystkie historie mają taki finał, na piątek planowany jest transport do schroniska czterech innych psów, które nie znalazły ani dotychczasowych, ani nowych właścicieli.
Przypomnijmy, że to były czarne dni dla lubińskiej lecznicy weterynaryjnej, gdzie trafiły aż cztery niechciane psy, z czego jeden w stanie wręcz tragicznym. Aby opatrzyć mu potworną ranę, lekarze musieli go odurzyć silnymi lekami nasennymi. Inaczej z bólu mógłby zranić swych wybawców.
Kundelek ten padł ofiarą zwyrodnialca, który przywiązał go do drzewa. Jakimś cudem półtorarocznemu psu udało się wyswobodzić, ale odzyskanie wolności wiele go kosztowało. Miał nie tylko bardzo głęboką ranę pod szyją, ale był też niemiłosiernie wygłodzony i osłabiony.
– Pies otrzymał pomoc. Oczyściliśmy i odkaziliśmy mu ranę, założyliśmy opatrunek i podaliśmy leki – relacjonuje Marek Walkowicz, lekarz weterynarii. – Teraz powoli dochodzi do siebie – dodaje.
W znacznie lepszym stanie trafił do lecznicy około pięcioletni amstaff. Ktoś przywiązał go pod sklepem ABC do znaku drogowego u zbiegu ulic Kamiennej i Tuwima. Zwierzę nie jest agresywne i potrafi karnie chodzić na smyczy.
– Samiec miał ranę na tylnej łapie i kulał – informuje Angelika Janosik z lubińskiej lecznicy Animvet. – Ponadto miał odruchy wymiotne, był wychudzony i w kiepskiej kondycji – dodaje podkreślając, że czworonóg otrzymał pomoc lekarską i już wraca do zdrowia.
Trzeci pies został dowieziony przez straż miejską. Cały dzień błąkał się po ul. Rzeźniczej. To około półtoraroczny terier. Miał ranną łapę, którą opatrzono.
Z kolei wycieńczona i podrapana trafiła do lecznicy młoda bokserka, którą w poniedziałek odłowili strażnicy miejscy. Niewykluczone, że może być szczenna.
Zwierzę ma około 3-4 lat. – Była bardzo osłabiona i niedożywiona, przywieziono ją z biegunką i wymiotami oraz znacznymi zadrapaniami na całym ciele – wylicza Angelika Janosik.
Niewykluczone, że suka uciekła z domu, ponieważ jest w fazie rui. Być może był to także powód porzucenia jej przez właścicieli.
Wszystkie cztery czworonogi, tak okrutnie doświadczone przez los, czekają na odpowiedzialnych i kochających nowych właścicieli. Osoby gotowe przygarnąć te stworzenia mogą się kontaktować z pracownikami lecznicy, telefonując pod numery: 076 842-17-88 lub 601-844-472, w godzinach 9.00-18.00. Jeśli nie znajdą domów, wszystkie zostaną odwiezione w piątek, 6 sierpnia, do schroniska dla bezdomnych zwierząt.
Natomiast właściciele pięcioletniej kotki o imieniu Kropka oferują nagrodę za pomoc w odnalezieniu pupilki. Kicia zaginęła w czwartkowy wieczór w okolicy ulicy Chocianowskiej i do dziś nie powróciła. Za zwierzątkiem bardzo płacze dwuletnia dziewczynka.
Mieszkający w domu kot zaginął podczas wizyty na ogródkach działkowych. Ma charakterystyczną plamkę na nosku. Umaszczenie białe w szare łatki. – Jest dość duża, ale bardzo płochliwa i reaguje na imię Kropka – mówią właściciele zguby, którzy podkreślają, że bardzo za nią tęsknią.
Każdy, kto widział poszukiwaną kocicę proszony jest o kontakt pod numery telefonów: (76) 742-73-72 lub 500-257-088. Za odnalezienie zwierzaka przewidziana jest atrakcyjna nagroda.