Mieszkańcy widzą problem, spółdzielnia twierdzi, że takowego nie ma. Chodzi o wywóz śmieci z pojemników do segregacji. Według lokatorów ulic Paderewskiego i Kilińskiego odpady znikają dopiero po interwencji mieszkańców lub dozorcy budynku. – Kontenery zapełniają się już następnego dnia po opróżnieniu, a wokół leżą butelki. Jak mam uczyć wnuki ekologii i segregacji śmieci – pyta Robert Kamieniarz.
Edukacja w szkołach i przedszkolach może być czysto teoretyczna. – Moja wnuczka cały czas mnie pyta, gdzie wyrzucić butelkę po soku, skoro tam nie ma miejsca. Zaraz potem zwraca mi uwagę, że jeśli trafi ona do zwykłego śmietnika, będzie się rozkładać dwieście lat – żali się mieszkaniec ul. Kilińskiego.
Według spółdzielni, śmieci wywożone są raz w tygodniu, a na dwóch ulicach stoją cztery specjalne pojemniki. – Nie wiem dlaczego to nie wystarcza – mówi Krystyna Korczowska, administrator w spółdzielni Nasz Dom. – Być może to przez tę falę upałów która była, ale kiedy dostajemy skargę, monitujemy i śmieci są wywożone częściej – zapewnia.
Mimo to pojemniki nadal są pełne. – Kiedy nie ma już gdzie upchnąć plastikowych butelek, ludzie zostawiają je po prostu obok, a pracownicy, którzy przyjeżdżają po odpady, zabierają wyłącznie to, co jest w pojemniku – mówi Robert Kamieniarz. – Sami wrzucamy resztę butelek i kosz znów jest pełen – dodaje.
Cztery pojemniki i wywóz raz w tygodniu nie wystarczają dla wszystkich mieszkańców Kilińskiego i Paderewskiego. Coraz więcej osób segreguje śmieci, więc odpadów przybywa. – Pozostaje chyba tylko znów zacząć korzystać ze zwykłych kontenerów – ubolewa Kamieniarz.