70 hektarów poszło z dymem, właściciel oszacował straty

15725

To był największy, przynajmniej jeśli chodzi o powierzchnię, pożar, z jakim w tym roku walczyli lubińscy strażacy. Spłonęło prawie 70 hektarów pola ze zbożem. Właściciel oszacował straty, a my publikujemy zdjęcia, jak to miejsce, w którym wczoraj szalał ogień, wygląda obecnie.

Tak dziś wygląda miejsce po wczorajszym pożarze

Ten pożar widoczny był z bardzo daleka. Dym unoszący się nad Lubinem przestraszył wielu lubinian, którzy dzwonili i wysyłali zdjęcia do naszej redakcji. Wczoraj po godzinie 12 ogień pojawił się na polu między ul. gen. Maczka i Chocianowską. W akcji gaśniczej brało udział 18 zastępów straży pożarnej, zarówno państwowej, jak i ochotniczej – łącznie 76 osób.

Działania strażakom utrudniał wiatr. Ze względu na silne zadymienie, policja zamknęła na jakiś czas ulice w pobliżu płonącego pola.

– Wiatr być może nie był tak silny, ale jednak przy tego typu pożarach wybitnie nie pomaga w prowadzeniu działań gaśniczych. Ogniska ognia przerzucały się w inne miejsce. Kierujący działaniem musiał na bieżąco szybko korygować działania, zmieniać decyzje, przerzucać zastępy w inne miejsce – przyznaje starszy brygadier Cezary Olbryś, zastępca komendanta lubińskiej Państwowej Straży Pożarnej.

Strażakom starały się pomagać osoby, które pracowały na polu, przeorując ziemię.

Działania gaśnicze trwały prawie 4,5 godziny.

– W sumie spłonęło blisko 70 hektarów zboża na pniu i rżyska, czyli pokosu, który został po koszeniu. Właściciel wstępnie oszacował straty na 370 tys. zł. Natomiast mienie pozostałe, czyli zboże, które udało nam się uratować, to około 600 tys. zł – mówi zastępca komendanta lubińskiej Państwowej Straży Pożarnej.

Najprawdopodobniej pożar powstał podczas prac polowych, które właśnie wczoraj były prowadzone w tamtym miejscu.

– Kierujący działaniem ratowniczym nie wykluczył, iż wstępna przypuszczalna przyczyna tego zdarzenia mogła być związana z prowadzeniem w tym czasie prac polowych na tym obszarze – dodaje Olbryś.

O pożarze pisaliśmy wczoraj TUTAJ i TUTAJ.

Fot. Michał Myszka


POWIĄZANE ARTYKUŁY