Po „Mam talent” posypały się propozycje

21

Lubinianka Liliana Iżyk ostatecznie zajęła piąte miejsce podczas finału programu „Mam talent”. Choć nie wygrała, nie kryje radości i satysfakcji z tego jak daleko udało jej się zajść. Otrzymała też wiele ciekawych propozycji. O niektórych może już mówić, z wyjawieniem reszty woli poczekać. Wciąż marzy o studiach, operowych scenach i chce propagować śpiew klasyczny.

– Jestem bardzo zadowolona z finału. Dałam z siebie, ile mogłam. Usłyszałam wiele przychylnych opinii. Cieszę się z tego piątego miejsca. Żebym tak daleko doszła, musiało na mnie zagłosować mnóstwo osób. Fajnie, że im się spodobało to, co robię – mówi Liliana. – Denerwowałam się przed finałem, ale gdy zobaczyłam na widowni rodzinę i znajomych, którzy mi kibicowali, cały stres zniknął – dodaje.

Młoda sopranistka wspomina przygodę z programem TVN-u bardzo pozytywnie. Zdobyła doświadczenie i wielu przyjaciół – między innymi grupę Scorpion Dance, z którą rywalizowała, a teraz jej przedstawiciele przyjechali na finał programu, żeby jej kibicować. Jednocześnie ze śmiechem zastrzega, że więcej występów w talent show nie planuje. Ma za to dużo innych planów.

Już w czasie trwania programu posypały się różne propozycje. O niektórych Liliana nie chce mówić, dopóki nic nie zostało uzgodnione i podpisane. Są jednak i sprawy pewne, jak na przykład to, że lubinianka będzie śpiewać przed meczami koszykarzy MKS Dąbrowa Górnicza.

– Sami się do mnie zwrócili. Będę miała dwie minuty przed każdym spotkaniem, które będą grać u siebie. Pomyślałam, że to wspaniały sposób, by propagować śpiew klasyczny i się zgodziłam – wyznaje.

Do lubinianki odezwała się też warszawska fundacja, proponując koncerty w operach. Ponadto pewna opera zaprosiła ją na przesłuchanie.

– To na razie propozycje. Przyznam, że dostałam ich ostatnio sporo – mówi młoda wokalistka. – Wydaje mi się, że to zwrotny punkt w moim życiu i wiele się pozmienia. Na razie skupiam się jednak na ćwiczeniach. Prowadzę też kilka rozmów – dodaje.

Liliana nadal marzy o szkole. Nagrywa swój śpiew, a nagrania zamierza wysłać do kilku szkół: do Chicago i do Rzymu, rodzina namawia ją też na Julliard, czyli nowojorską renomowaną wyższą uczelnię muzyczną i artystyczną. – Gdyby mi się udało dostać do którejś z tych szkół, byłabym bardzo szczęśliwa. Jedyną przeszkodą mogłyby być finanse – wyznaje dziewczyna.

Artystka chciałaby przede wszystkim śpiewać, czyli robić, to co kocha najbardziej, a także propagować śpiew klasyczny i wydać płytę z własnymi kompozycjami, w których łączy wokal klasyczny z fortepianem i smyczkami.

Jednak największym marzeniem Liliany jest rola Madame Butterfly, a także występ w operze w Sydney. – Ale to już takie długofalowe marzenia, na przyszłość – kończy z uśmiechem.


POWIĄZANE ARTYKUŁY