Mikołaje na motocyklach

345

Wszędzie, gdzie się pojawiali wywoływali uśmiech, zarówno dzieci, jak i dorosłych. A warkot silników 72 maszyn Moto-Mikołajów słychać dziś było w całym Lubinie. Przejechali przez centrum miasta, Ustronie oraz Przylesie, by trasę zakończyć pod Galerią Cuprum Arena.

– Ta akcja to strzał w dziesiątkę – uśmiecha się Jarosław Szut, czyli Moto-Mikołaj z Krzeczyna Wielkiego.

Jak na Mikołaja przystało, ma czerwony kubrak, a do kasku przyczepioną tego samego koloru czapkę oraz białą brodę. Wraz z dziesięcioletnią córką Amelią, która po raz pierwszy bierze udział w przejeździe, przystroił również świątecznie swój motocykl, są nawet światełka. Zresztą większość maszyn biorących udział w dzisiejszej akcji została odpowiednio ozdobiona. Są prezenty zamiast bagażników, czerwone czapki, rogi renifera, a także… choinka.

– To ostatni wyjazd w sezonie, gdy możemy się wszyscy spotkać – mówi Grzegorz Poskart, prezes formacji Street Busters Lubin, która organizuje akcję Gang Mikołaja. – To wyjątkowa akcja. Przynosimy trochę radości, zbieramy na cele charytatywne, a przy okazji walczymy ze stereotypami, że motocykliści to dawcy nerek. To są wspaniali ludzie, chętni żeby pomagać innym – dodaje.

W tym roku Moto-Mikołaje pomagają Ośrodkowi Leczenia Choroby Alzheimera w Ścinawie.

– Dostaliśmy listę z ośrodka, jakie rzeczy są najbardziej potrzebne, wśród nich są na przykład odzież i środki czystości, i to zbieramy – dodaje Poskart. – W poniedziałek dostarczymy wszystko do Ścinawy – zapewnia.

To co potrzebne, przynieśli pod lubińską galerię zarówno motocykliści, jak i mieszkańcy, którzy przyszli spotkać się z Moto-Mikołajami.

– Fajny pomysł – mówili przechodnie mijający gang Świętych na motocyklach. Mikołaje częstowali cukierkami, można było też zrobić sobie z nimi zdjęcie lub po prostu porozmawiać.

– Pierwszy raz gdy jechaliśmy przez miasto, ludzie byli zdziwieni i pytali, o co chodzi. Teraz – po tych kilku naszych przejazdach – już nie ma tego zaskoczenia. Wszyscy się cieszą, uśmiechają i machają do nas – mówi Kasia Kłosowska, Mikołajka, która w akcji bierze udział wraz z mężem Rafałem.

– Ta akcja daje dużo pozytywnej energii. Właściwie ciężko złapać kierownice obiema rękami, bo cały czas komuś machamy – śmieje się Jarosław Szut.


POWIĄZANE ARTYKUŁY