W Republice Vanuatu żonę znalazł mieszkaniec Lubina. I choć z oczywistych względów urzędnicy, nie wiedzą gdzie mieszka mieszane małżeństwo, to można iść o zakład, że raczej nie w Polsce. Mieszkańcy tego egzotycznego kraju – który jest ojczyzną bungee i tatuaży – trzy lata temu zajęli pierwsze miejsce w rankingu na miejsce, gdzie żyją najszczęśliwsi ludzie na świecie!
Okazuje się, że jeśli lubinianie zawierają związki małżeńskie z obcokrajowcami, to poza ojczyzną. W tym roku nikt z mieszkańców Lubina nie wziął ślubu z cudzoziemcem w USC. Ślubów konkordatowych, zawartych w naszych parafiach, było raptem kilka.
O zaświadczenie, pozwalające na zawarcie małżeństwa poza granicami kraju zwróciło się w tym roku 24 mieszkańców Lubina. Dokument jest ważny przez trzy miesiące i pracownicy Urzędu Stanu Cywilnego nie wiedzą, czy te śluby faktycznie się odbyły lub odbędą.
Lubinianie chcieli się pobrać za granicą z rodakami oraz obywatelami: Francji, Tajlandii, Niemiec, Włoch, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Grecji i Maroka.
Do końca lipca tego roku w lubińskim USC do polskich ksiąg wpisano 92 wystawione za granicą akty urodzenia – 48, małżeństwa – 32 i zgonu – 12. Jak tłumaczą pracownicy urzędu, liczby te nie odzwierciedlają jednak stanu faktycznego, ponieważ informacje te mogą spływać w dowolnym czasie, niekiedy nawet kilka lat po zdarzeniu.
Od początku tego roku do zagranicznych narodzin, ślubów i śmierci najczęściej dochodziło w takich krajach, jak: Niemcy, Wielka Brytania, Irlandia, USA. Nieco rzadziej w Hiszpanii, Francji, Włoszech, Grecji, Danii, Austrii, Belgii, Holandii, Norwegii i Kanadzie. Na liście są też tak egzotyczne kraje, jak: Albania, Jamajka, Kuwejt, Maroko, Japonia a nawet wspomniana już Republika Vanuatu.
W ubiegłym miesiącu w lubińskim szpitalu na świat przyszło tylko jedno dziecko, którego ojcem jest cudzoziemiec (obywatelstwo tureckie).
Fot. źródło: travel.nationalgeographic.com