Nie działał celowo, jednak spowodował katastrofę w ruchu lądowym. Taki zarzut usłyszał 53-letni Tommy A., szwedzki kierowca autokaru, który w miniony piątek rozbił się na autostradzie A4. Rannych zostało osiem osób.
Sprawę bada legnicka prokuratura okręgowa. Jednak śledczy już teraz zaznaczają, że po zgromadzeniu dowodów, przekażą ją Królestwu Szwecji.
Do wypadku doszło 11 kwietnia o godzinie 8.33 na wysokości Legnickiego Pola.
– Kierującego autobusem Szweda, 53-letniego Tommiego A., raziło mocne słońce. Z tego powodu włączył automatyczne żaluzje przeciwsłoneczne. Opuścił je jednak za nisko – relacjonuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – To spowodowało, że jadąc pasem awaryjnym nie zauważył znaku informującego o jego zakończeniu i uderzył weń pojazdem, co doprowadziło do pęknięcia szyby na drobne kawałki i całkowitej utraty widoczności. Wówczas kierowca wjechał do rowu, a pojazd na skarpie przewrócił się na bok – dodaje.
Autokarem podróżowało 20 uczniów szwedzkiej szkoły muzycznej oraz czterech wychowawców. Jechali z Helsinbörg przez Danię i Niemcy na Słowację, gdzie mieli zagrać koncert w miejscowości Presov. Tommy A. prowadził pojazd od 6 rano. Był trzeźwy.
– Na skutek wypadku obrażeń o różnym stopniu ciężkości doznało osiem osób: pięciu uczniów i trzech wychowawców. Jednego z chłopców, który nie mając zapiętych pasów wypadł na zewnątrz, przygniótł autobus. Wyciągnęło go po wspólnym podniesieniu pojazdu kilkunastu współpasażerów. Chłopak był nieprzytomny. Doznał rozległego urazu wielonarządowego. Pogotowie lotnicze przetransportowało go do szpitala we Wrocławiu, gdzie wykonano zabieg ratujący życie. Pozostałe osoby doznały jedynie rozległych lecz powierzchownych otarć naskórka – uzupełnia prokurator Łukasiewicz.
Jeszcze tego samego dnia kierowca usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, przez co naraził pasażerów autokaru na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a u jednego z nich spowodował ciężkie obrażenia ciała.
Szwed przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Jak zaznacza prokurator – bardzo żałował tego, co się stało.
Postępowanie jest w toku, a mężczyźnie grozi od pół roku do ośmiu lat więzienia.
Więcej: /aktualnosci,30338,wypadek_szwedzkiego_autobusu_z_dziecmi.html