Słynnym Marszem Radetzky’ego Johanna Straussa rozpoczęła się pierwsza edycja Wind(s) on the Hill, czyli wielkiego koncertu Narodowej Orkiestry Dętej w Lubinie na Wzgórzu Zamkowym. Zarówno organizatorzy, jak i wszyscy artyści, którzy mieli zaszczyt wystąpić w tym wyjątkowym przedsięwzięciu, mogą mówić o sporym sukcesie. W trakcie dwóch godzin trwania tej niezwykłej uczty dla zmysłów można było usłyszeć ciekawą kombinację różnych gatunków muzycznych w wykonaniu najwyższej klasy wokalistów i instrumentalistów.
– Marsz Radetzky’ego grany na początku koncertu będzie odtąd tradycją Narodowej Orkiestry Dętej w Lubinie, która Państwa serdecznie wita. Dobry wieczór Państwu! Dobry wieczór Lubin! – powitał licznie zgromadzoną publiczność główny dyrygent orkiestry Mariusz Dziubek, po czym wyjaśnił, skąd właśnie taka nazwa tego muzycznego święta.
– Prezentujemy Państwu koncert Wind(s) on the Hill, edycja 2020. Wind to wiatr, to powiew energii i świeżości, to ruch powietrza, z którego również rodzi się dźwięk instrumentu dętego. Dęciaki w zachodnich orkiestrach dętych określane są mianem właśnie wind, a w liczbie mnogiej, tworząc orkiestrę – winds. Trzecie istotne słowo to Hill, czyli wzgórze. Witamy Was w siedzibie Narodowej Orkiestry Dętej, w tym pięknym, urokliwym miejscu na tym historycznym wzgórzu. Witamy w sercu Narodowej. Zapraszamy Państwa do naszego świata. Świata pełnego muzyki, dźwięków i natury – kontynuował muzyk.
Zgodnie z oczekiwaniami, tak wielkie wydarzenie spotkało się z bardzo dużym zainteresowaniem mieszkańców. Tych na teren koncertu mogło wejść maksymalnie 1200, co wiązało się oczywiście z reżimem sanitarnym spowodowanym epidemią koronawirusa. Osoby, którym widowiska nie udało zobaczyć z bliska, mogli obejrzeć je na telebimie umieszczonym na sąsiednich błoniach lub w jednej z kilku transmisji internetowych.
Swoje nieprzeciętne umiejętności zaprezentowało dziś ponad 50 muzyków, ponad 30-osobowy chór oraz soliści, grających m.in. na akordeonie, skrzypcach, wiolonczeli, dudach szkockich czy werblu.
Ze sceny, którą tworzyła naturalna sceneria Wzgórza Zamkowego, wydobywały się dźwięki najróżniejsze. Warto tu wspomnieć chociażby o muzyce filmowej, w tym także klasyce horroru. – Oscar za kostiumy i efekty dźwiękowe, nagroda Saturn dla najlepszej muzyki autorstwa Wojciecha Killara. Nikt nie przypuszczał, że ten ekscentryczny i bogaty hrabia Dracula jest w rzeczywistości księciem, który żyje na świecie jako wampir – w ten oryginalny sposób Mariusz Dziubek zapowiedział muzykę z filmu Dracula.
Przypomniano również lata 20. i 30-te ubiegłego stulecia w Stanach Zjednoczonych, czyli erę swingu i jazzu, czy też takie przeboje jak „Rosanna” zespołu Toto oraz „Mimozami jesień się zaczyna” Czesława Niemena. Dwa ostatnie wykonał znany polski piosenkarz Mateusz Ziółko, który już za kilka dni wystąpi na festiwalu w Opolu.
– Tremę czuję zawsze przed występem już od 17 lat, od kiedy się pojawiam na scenie. Myślę sobie wtedy „to nie jest robota dla ciebie”, ale później okazuje się, że poszło całkiem nieźle – żartował wokalista, a jego nietuzinkowy głos można było też usłyszeć w utworze poświęconym św. Janowi Pawłowi II z okazji 100. rocznicy jego urodzin. Wspólnie z nim na cześć Ojca Świętego zaśpiewały również lubinianka Karolina Ziemlicka oraz wrocławianka Marta Kołodziejczyk.
Koncert Wind(s) on the Hill to również świetna okazja, by uczcić zbliżającą się 38. rocznicę Zbrodni Lubińskiej. Te tragiczne wydarzenia, które na stałe wpisały się w historię naszego miasta, przypomniał uczeń Technikum nr 1 w Lubinie Michał Kubicki.
W 220-kilogramowy dzwon, który powstał specjalnie na okoliczność stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości, uderzał gość specjalny Adam Mikoś. Adam na co dzień trenuje sztuki walki. Niestety od niedawna zmaga się ze śmiertelną chorobą i bardzo potrzebuje naszej pomocy.
– Szanowni Państwo, dziś ten dzwon, symbol walki i zwycięstwa rozbrzmiewa także dla Adama. Wszyscy tutaj walczymy o jego zdrowie i każdy z Was może dołączyć swoją cegiełkę do tej walki i pomóc Adamowi zwyciężyć z chorobą. Dziękuję wszystkim za okazane wsparcie i pomoc, a w szczególności za zaproszenie od orkiestry na czele z dyrektorem Mariuszem Dziubkiem – mówiła żona sportowca.
O swoim klubowym koledze nie zapomnieli też zawodnicy Armii Polkowice, którzy w efektowny sposób zapalili race na jego cześć.
– Jestem przekonany, że ten sukces wyprodukujemy wspólnie, bo zawsze mogłem na Was liczyć. W 2018 r. kilkanaście tysięcy publiczności na lubińskim rynku i nawet dzisiaj w tych trudnych czasach jesteście tutaj. Bardzo wam z całego serca dziękuję w imieniu artystów Narodowej i w imieniu własnym – podziękował widowni Dziubek.
Fot. BM