Rejon Lubina i Legnicy mógłby stanowić nowe zagłębie górniczo – energetyczne, które w przyszłości przejęłoby produkcję energii elektrycznej z dotychczas eksploatowanych rejonów – do takiego wniosku doszli uczestnicy VII Międzynarodowego Kongresu Węgla Brunatnego w Bełchatowie. Istotną przeszkodą w realizacji tego postulatu są jednak protesty okolicznych mieszkańców.
Temat eksploatacji węgla brunatnego, zalegającego w naszym regionie, pojawił się kilka miesięcy temu. W obawie przed powstaniem kopalni, mieszkańcy rozpoczęli szereg protestów. Ostatecznie sprawa ucichła, a w polityce energetycznej kraju nie uwzględniono zapisów o wydobyciu węgla z naszego rejonu. Mieszkańcy odetchnęli z ulgą, ale nie na długo.
W Bełchatowie zorganizowano kongres, którego uczestnicy sformułowali najważniejsze wyzwania dla branży, mające trafić do resortu gospodarki.
Jak podaje „Rzeczypospolita” rejonem wskazywanym na kongresie na nowy rejon wydobycia węgla są okolice Legnicy, gdzie szacuje się, że zalega nawet 15 mld ton surowca. Tyle, że przeciwni odkrywce są mieszkańcy, zaś na trasie jej przebiegu zaplanowano już drogę szybkiego ruchu.
„Dlatego uczestnicy kongresu postulują zmianę dotychczasowych zapisów w Polityce Energetycznej Polski do 2030 roku zgodnie z uchwałą kongresu. Zagospodarowanie złóż perspektywicznych w obecnie czynnych regionach eksploatacji węgla brunatnego: Złoczew, Piaski, Tomisławice, Ościsłowo, czy Koźmin Rogóźno i Grochowy-Siąszyce oraz złóż w nowych rejonach jak Legnica – Ścinawa – Głogów i Gubin – Mosty pozwoliłoby na podniesienie za około 30-40 lat wielkości wydobycia węgla brunatnego do poziomu gwarantującego podwojenie obecnie zainstalowanej moc w elektrowniach na węgiel brunatny tj. do 15-20 tys. MW” – czytamy w komunikacie kończącym trzydniowy kongres.
Specjaliści ostrzegają, że jeżeli Polska nie zdecyduje się na uruchomienie nowego złoża, udostępniony surowiec wyczerpie się za niespełna 40 lat.
MS