LUBIN. Ponad 700 osób uczestniczy w rozgrywkach playarena. Bezsprzecznie można stwierdzić, że jest to wielki sukces jednego człowieka. Adama Michalika. Ambasador amatorskich rozgrywek w naszym mieście, ściąga coraz większą liczbę młodych ludzi, którzy zamiast grać w piłkę… stoją na klatkach schodowych, bądź gnieżdżą się w parkach, by urządzać libacje alkoholowe. Jak się jednak okazuje piłka nożna to wspaniała alternatywa na codzienną nudę. Niedoszli piłkarze oraz „klatkowicze” mogą wyładować swoje emocje na boisku. Jednak według playarenowców, im więcej drużyn, tym mniej boisk do grania. Zwłaszcza, jeśli chodzi o obiekt taki jak Orlik, który – zdaniem zapalonych piłkarzy – jest wiecznie zajęty.
Liga Playarena przez ostatnie dwa lata rozwijała się niemal wzorcowo. Przyszedł jednak czas, w którym rozgrywanie spotkań dla tylu drużyn jest problemem. Jest nim brak odpowiednich boisk typowo piłkarskich lub… ich ciągła rezerwacja przez kluby lub firmy zewnętrzne, które okupują niemal codziennie dwa najlepsze boiska w naszym mieście – Orlik przy ulicy Szpakowej oraz boisko przy Gimnazjum Nr 3.
Tak sytuację komentuje Adam Michalik, Ambasador Playarena w Lubinie. – Prawda jest taka, że dwa osiedlowe boiska mieszczące się w Lubinie są pomału zamykane dla naszych rozgrywek, w których występuje lwia część mieszkańców naszego miasta w przedziale wiekowym od czternasto czy piętnastolatków po osoby dorosłe po trzydziestym roku życia. Jedynym problemem, z którym musimy teraz się zmagać to brak odpowiednich boisk do uprawiania piłki nożnej, ponieważ dwa najlepsze boiska dla lubińskiej młodzieży są wiecznie „zawalone” terminami przez klubu sportowe oraz firmy, które w najlepsze rezerwują sobie boiska praktycznie w każdy dzień w tygodniu.
Podobna sytuacja ma miejsce w ostatnim czasie na boisku przy Gimnazjum Nr 3, gdzie jedna z grup zarezerwowała sobie na stałe boisko o najlepszej porze do gry w nogę (18.00) na wszystkie wtorki, środy, czwartki i piątki. – Dużo się mówi, że młodzież potrafi tylko demolować i dewastować miasto – my staramy się zająć jakoś tym młodym piłkarzom czas. Jednak przypuśćmy sytuację, że jakaś grupa młodych przychodzi na boisko, które wiecznie jest zajęte przez jedne i te same osoby z którymi nie da się normalnie rozmawiać, bo ile razy prosiliśmy ich chociaż o pięciominutowe późniejsze zejście zawsze kończyło się odmową to w końcu takie osoby się zniechęcą od aktywnego spędzania czasu i wtedy szansa na to, że zejdą na złą drogę jest po prostu większa. Mówi rozczarowany Ambasador.
W związku z taką sytuacją, playarenowcy chcą, aby w Lubinie powstały nowe boiska o nawierzchni typowo piłkarskiej. Rozpoczęli oni zbieranie podpisów na petycji do Pana Prezydenta Miasta Lubina, Roberta Raczyńskiego o zagospodarowanie funduszy oraz miejsc na powstanie nowych boisk typu „Orlik”. Takim działaniem zawodnicy i organizatorzy amatorskiej ligi, mają nadzieje, że sytuacja braku miejsc do gry w piłkę ustabilizuje się. – Według mnie każde osiedlowe place powinny mieć Orlika. Wtedy rozwiązałoby to ten problem. Fakt na Szpakowej chce grac coraz więcej ludzi. Zespoły z Obory, Księginic czy Raszówki również rezerwują obiekt. Tak naprawdę za każdym razem w okresie szkolnym mamy do dyspozycji cztery godziny na grę. Wczoraj na przykład przewinęło aż trzysta osób. – Mówi opiekun Orlika, Jacek Kazimierczyk.
Natomiast Roman Rogal, który również dba o porządek na boisku Orlik tak komentuje całą sytuację. – Grafik ustala szkoła. Robią tak, aby dla każdego było dobrze. Bardzo dużo ludzi chce grac w piłkę. Nawet Akademia Piłki Nożnej nie gra na boisku piłkarskim tylko koszykarskim. Myślę, że jest sporo obiektów, na których można uprawiać ten sport. Szkoła piątka, dziesiątka, czy dwunastka. Według mnie nie ma potrzeby budować więcej takich boisk. W Lubinie naprawdę jest gdzie grać.
Ilu ludzi tyle opinii. Jednak na pewno młodzi playarenowcy nie odstąpią od petycji do włodarza naszego miasta. Będziemy Państwa informować o dalszym rozwoju sytuacji.