Wójt chciała, rada odrzuciła

15

Pomysł urzędników, by sięgnąć do kieszeni mieszkańców, spalił na panewce. Radni nie zgodzili się bowiem na wprowadzenie opłaty adiacenckiej, która oznaczałaby, że trzeba zapłacić gminie za wybudowanie drogi czy sieci kanalizacyjnej.

Gdyby projekt wszedł w życie, dodatkowymi kosztami obciążeni zostaliby właściciele domów czy działek, gdzie gmina wybudowałaby urządzenia infrastruktury technicznej. Wtedy – jak tłumaczy wójt Irena Rogowska – wzrosłaby wartość nieruchomości. Pojawiłby się więc wynajęty przez samorząd rzeczoznawca, raz jeszcze wycenił wartość działki, a powstałą różnicę w połowie musiałby pokryć właśnie inwestor.

Uchwała wywołała gorącą dyskusję na dzisiejszej sesji rady gminy. Część rajców zdążyła się już zapoznać z tematem, inni mieli wiele wątpliwości.

– Ta uchwała to dodatkowe obciążenie dla mieszkańców. Powinniśmy ściągać ludzi do gminy, zachęcać ich do inwestowania na naszym terenie, do meldowania się tutaj, a nie odstraszać – nie kryje radny Robert Piekut. – Ja zagłosuję przeciw. To do nas później przychodzą mieszkańcy, którzy oczekują wyjaśnień. Nikt nie przyjdzie do urzędu – dodaje.

– To nie są duże koszty – przekonywała radnych wójt Rogowska. – Dla przykładu: właściciel 19-arowej działki musiałby zapłacić około 5 tys. zł. Na wniosek inwestora moglibyśmy te płatności rozłożyć na 10 lat, to wychodziłoby około 50 zł miesięcznie, 2 zł dziennie – przekonywała radnych. – Pieniądze z podatków idą na szkoły, na transport. Kiedyś otrzymywaliśmy dotacje, dziś musimy sięgać po inne źródła dochodu. A ludzie są niecierpliwi, chcą np. by sieci wybudować im natychmiast. A natychmiast tych pieniędzy nie ma – tłumaczy szefowa gminy.

Radna Wanda Dobrzyńska na początku popierała wprowadzenie opłaty adiacenckiej. W trakcie dyskusji zmieniła jednak zdanie. – Wybudowanie ludziom drogi dojazdowej do domu czy sieci kanalizacyjnej to obowiązek gminy. Powinniśmy wydawać nasze pieniądze racjonalnie, na to, co jest mieszkańcom niezbędne. Ludzie płacą już podatki – uznała.

Ostatecznie projekt poparł tylko przewodniczący rady Jerzy Szumański, przez co uchwała nie weszła w życie.

Odrzucenie uchwały pozwoliło też uniknąć referendum w gminie. Kilka dni temu w rozmowie z nami Marek Brojanowski, szef Stowarzyszenia Dialog, Rozwój, Ekologia, tłumaczył jakie niebezpieczeństwo niesie wprowadzenie opłaty adiacenckiej. – Dla ludzi to oznaczałoby drugi kredyt. I zniechęciło do budowy domów, do inwestowania na tym terenie. Jeśli ta uchwała wejdzie w życie, zaczniemy zbierać podpisy za ogłoszeniem referendum o odwołanie rady. Bo to działanie na szkodę mieszkańców – mówił wprost.


POWIĄZANE ARTYKUŁY