Do lubińskiego zoo – jak zwykle o tej porze roku – przyjechał strzygacz. Wiosenną metamorfozę przeszły owce wrzosówki i olkuskie.
Owce z lubińskiego Ogrodu Zoologicznego są już przyzwyczajone do swojego fryzjera. Sylwester Barasiński strzyże je od kilku lat. Do każdej „klientki” podchodzi ze spokojem: pewny chwyt i szybkie strzyżenie, by zwierzę jak najmniej się denerwowało.
– Stres na pewno w jakimś stopniu jest, ale to nie jest ich pierwsza strzyża, więc wiedzą, o co chodzi. Jak zwierzęta zorientują się, że przynosi im to ulgę, to znoszą w spokoju – mówi Agata Bończak, dyrektor Ogrodu Zoologicznego w Lubinie.
W tym roku nową wiosenną fryzurę zyskało sześć owiec: trzy wrzosówki i trzy olkuskie. Teraz z pewnością będzie im lżej. Wełna, którą straciły, jest teraz do wzięcia, wystarczy zgłosić się do lubińskiego zoo.
– Zapraszamy do kontaktu – uśmiecha się Agata Bończak.
W ubiegłym roku oprócz owiec strzyżone były również alpaki. Jednak ponieważ wystarczy im jedna wizyta u fryzjera na dwa lata, dopiero za rok trafią ponownie w ręce pana Sylwestra.
Sylwester Barasiński z pewnością zna się na swoim fachu, wykonuje go od ponad 50 lat. Obecnie to już nie jego zawód a hobby, bo zdążył przejść na emeryturę.
– To w tej chwili hobby starszego pana – uśmiecha się pan Sylwester, przyznając, że dla niego to przyjemność. – Strzyżenie przeskoczyło z dziada pradziada na mnie i niestety już na mnie zostanie – dodaje.
Pan Sylwester w swoim zawodowym życiu strzygł nie tylko owce, ale i psy, lamy, alpaki, a nawet krowy.
Fot. BM