Warriors vs. OFM Bielawa Snakes – podsumowanie sparingu

39

W Bielawie odbył się wspólny trening zakończony sparingiem Warriors i OFM Bielawa Snakes. Powiem szczerze, że jest to całkowicie inna gra niż ćwiczenie zagrywek na treningach. Bardziej brutalna, ostra i nie oszczędzająca przeciwników.

Wiadomo, na treningach każdy dba o swoich członków rodziny, ażeby nie nabawić nikogo kontuzji (zwłaszcza przed sezonem), bo każdy zawodnik jest na wagę złota. Ale to co widziałam w Bielawie wzbudziło mój jeszcze większy zachwyt dla futbolu amerykańskiego. Zastanawiałam się tylko, czy nie było tam przesady i gra nie była zbyt okrutna (widząc siniaki Wojowników i grę przeciwników)?

O podsumowanie sparingu poprosiłam trenera, ale także i jednego z zawodników Warriors, którym jest Patryk Budziosz.

Patryk Budziosz: Nie był to typowy sparing, bo pierwszą część stanowił wspólny trening, gdzie zdecydowanie bardziej doświadczeni zawodnicy OFM Bielawa Sneakes przekazali naszym zawodnikom szereg cennych wskazówek dotyczących gry na poszczególnych pozycjach. Druga część to tzw. Scrimmage, czyli naprzemienna gra formacji ofensywnych i defensywnych obu drużyn. Drużyna z Bielawy jest jednym z faworytów do tegorocznego turnieju finałowego, my natomiast budujemy drużynę od nowa i było to zdecydowanie widać na boisku. Przewaga fizyczna zawodników z Bielawy i doświadczenie dawały nam się we znaki w każdej akcji. Wiele z nich zakończyło się niepowodzeniem głównie za sprawą świetnie grających zawodników liniowych i agresywnych linebackerów, którzy ograniczali do minimum czas na rozegranie akcji. Z pewnością należy się cieszyć z faktu, że tych zaledwie 16 zawodników, którzy pojechali się sprawdzić do Bielawy, do końca walczyło o każdą akcję i pokazało charakter. Nie jest łatwo podnieść się po tym, czego doświadczyliśmy,  jednakże za każdym razem, pomimo zmęczenia i bólu,  staraliśmy się dać z siebie wszystko – a niektórzy z nas „grają w futbol amerykański” zaledwie od 3 miesięcy.

To było ogólne podsumowanie sparingu, ale potrzebowałam więcej dlatego to samo pytanie zadałam Patrykowi Niemcowi (który odpowiedział mi na pytanie z perspektywy liniowych).

Patryk Niemiec: Ogólnie linia dawała z siebie 100%. Niektórzy grali  w tym pierwszy raz i starali się jak mogli , oczywiście linia drużyny przeciwnej była mocna i doświadczona , lecz staraliśmy się dotrzymywać im kroku. Cieszę się, że każdy grał do samego końca i nie odpuszczał . Gramy dalej ,szkolimy się i czekamy na sezon .

A jak gra defensywy? To pytanie padło również do Wiktora Mizielińskiego:

Wiktor Mizieliński: Jeśli chodzi o grę defensywy,  to na wiele nie liczyłem ze względu na przebudowany skład w obronie. Boisko nie było szerokie więc domyślaliśmy się,  że akcje będą rozgrywane głównie środkiem. Pomimo niewielkiego doświadczenia uważam,  że poradziliśmy sobie całkiem dobrze – nawet zostaliśmy pochwaleni za postępy przez drużynę przeciwną, a nie jest to byle jaka drużyna, bo za sobą ma juz 8-9 sezonów. Widać było, że przeciwnik góruje nad nami siłą i to musimy poprawić w pierwszej kolejności.

Wracam teraz do Patryka, gdyż chciałam się dowiedzieć, co udało się wynieść z tego sparingu, a wiedziałam, że to pytanie powinnam zadać trenerowi:

Patryk Budziosz: Z każdego spotkania wynosi się cenną lekcje. To było zdecydowanie skierowane do naszych nowych zawodników, dla których był to pierwszy kontakt z grą meczową, mocno różniącą się od tego, co robimy na treningach – kiedy to minimalizuje się ryzyko odniesienia kontuzji, a kontakt fizyczny jest na niższym poziomie. Zdajemy sobie sprawę z naszych słabych stron i to spotkanie zdecydowanie potwierdziło nasze obawy. Niestety, nie są to rzeczy, które można wyeliminować w krótkim czasie i potrzeba tu długiej i konsekwentnej pracy przez cały rok. Z pewnością była to dla nas cenna lekcja i chcemy organizować jak najwięcej wspólnych treningów, campów i sparingów, bo każdy z nich jest krokiem naprzód w budowaniu drużyny i rozwoju futbolu amerykańskiego w naszym mieście.

Padło kolejne pytanie z mojej strony: Była to ostra gra, czy obyło się bez kontuzji?

Patryk Budziosz: Jak na przedsezonowe spotkanie była to bardzo ostra gra i często dochodziło do przekraczania przepisów. Nie do końca tego oczekiwaliśmy po spotkaniu na dwa miesiące przed sezonem, kiedy każdy trening jest dla nas bardzo istotny. W dzisiejszym futbolu duży nacisk kładzie się nabezpieczeństwo gry – stąd zaostrzone przepisy, które eliminują do minimum możliwość  ataku kaskiem. Zdarzyło się kilka sytuacji, które nie powinny mieć miejsca, zwłaszcza że zawodnicy z Bielawy wyraźnie widzieli swoją  przewagę, co jednak nie powstrzymało ich przed dociśnięciem nas do granic możliwości.  Osobiście miałem wrażenie, że skupiali się oni na złamaniu nas psychicznie bardziej niż na zdobyciu piłki po ataku na rozgrywającym, co w normalnym meczu pozwoliłoby im na przejęcie piłki i przeprowadzeniu akcji punktowych. Potraktowali to spotkanie jak ostateczny test przed zbliżającym się sezonem dając z siebie wszystko. 

Byłam ciekawa czy Patryk był zadowolony z gry Worriorsów:

Patryk Budziosz: Szczerze? Nie jestem zadowolony z naszej gry jako zespołu i mam duży żal do samego siebie, że gra naszej formacji ofensywnej wyglądała tak, a nie inaczej. Kiedy się gra na kluczowej pozycji trzeba wziąć odpowiedzialność za siebie i drużynę. Nie ma co się oszukiwać i warto spojrzeć prawdzie w oczy. Trzeba przycisnąć jeszcze bardziej na treningach i szybko poprawić to, co nie funkcjonuje w naszej grze. Nie jesteśmy zawodowcami, ale to żadne usprawiedliwienie i jeśli chcemy w tym sezonie powalczyć jak równy z równym z naszym przeciwnikami, to futbol amerykański musi –  na najbliższe dwa miesiące – stać się dla nas priorytetem. Osobiście nie mam ochoty wracać z meczu tak poturbowany jak z Bielawy i za kilka dni kiedy minie ból, zaczną znikać krwiaki i zagoją się rany po atakach kaskiem, wracam ostro do treningów ze swoją drużyną. Rozmawialiśmy w swoim gronie bezpośrednio po tym spotkaniu i choć nie mamy się czego Wstydzić,  to żaden z nas nie jest zadowolony z tego co pokazaliśmy na boisku. To moment w którym określa się charakter drużyny i budujące jest to, że żaden z nas nie zamierza odpuścić, i że byliśmy drużyną do końca – nie obwiniając innych za swoje błędy. Duży ukłon dla nowych zawodników, którzy stanęli na wysokości zadania ,w tym zdecydowanie twardym spotkaniu z futbolem amerykańskim. Czeka nas wszystkich jeszcze mnóstwo nauki, ale serca mamy Wojowników!

Felieton przygotowała Monika Kowalska

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY