– Tak właśnie bawią się lubinianie. Przychodzi weekend i wszystko jest poniszczone. Tym razem sama sygnalizacja im nie wystarczyła, skopali także okoliczne śmietniki. Ludzie tutaj zachowują się jak bydło – pisze wprost Czytelnik w e-mailu do naszej redakcji. Urząd co prawda zajął się już zniszczeniami, ale na schwytanie sprawców pracownicy magistratu nie liczą. – Z doświadczenia wiemy, że to nie takie proste – przyznaje kierownik referatu inżynierii ruchu, Zdzisław Przepiórski.
Chciał popisać się przed kolegami? A może nie potrafił zapanować nad swoimi emocjami albo był pijany? Możliwości jest wiele, jednak skutek jest jednak taki, że od sobotniej nocy do dziś światła przy Kościuszki były zniszczone. Jedna z lamp przez kilkanaście godzin wisiała na kablu, aż w końcu zainteresowani się nią lubinianie. – Nie ma już siły do tych niszczycieli. Co chwilę coś jest zniszczone – żali się mieszkaniec w e-mailu.
O sprawie poinformowano urząd miejski. – Nasz konserwator wszystkim już się zajął – sygnalizacja działa jak należy. Problem w tym, że – jak to zwykle w tego typu przypadkach bywa – najprawdopodobniej nie uda nam się namierzyć sprawców zniszczeń – mówi wprost Zdzisław Przepiórski.
Urzędnicy rzadko zgłaszają ponadto tego typu sprawy na policję. – To trudne przypadki. Wykrywalne praktycznie tylko wówczas, gdy sprawca zostaje złapany na gorącym uczynku – tłumaczy kierownik. Często pomocny jest także monitoring.