Odcięciem połowy wsi od wody chciał wymóc na gminie zwrot kosztów poniesionych podczas budowy zaworu kanalizacyjnego. Jak zapewniają urzędnicy, pieniądze Leszkowi Bugajowi bez wątpienia się należą, jednak w ostatnim czasie do urzędu zgłosiło się kilku wierzycieli, którym mężczyzna jest winny pieniądze. – I teraz nie wiemy czy pieniądze mamy oddać temu panu, czy komornikom – mówi wprost rzecznik gminy wiejskiej Lubin, Janusz Łucki.
Zawór pan Leszek zakręcił w zeszłym tygodniu. Wówczas przez kilka godzin mieszkańcy Gorzycy nie mieli wody. Wszystko po to, by zmusić władze gminy do zwrotu pieniędzy za wykonanie przyłącza wodno-kanalizacyjnego. Gmina ma na to jednak określony czas, ale mężczyzna nie chciał czekać. Ponadto w tym tygodniu otrzymał pismo z informacją, że jego sprawa rozpatrywana jest indywidualnie przez prawników.
Jak informuje rzecznik gminy wiejskiej Lubin Janusz Łucki, w momencie wydania decyzji o zwrocie kosztów do urzędu zgłosili się ludzie, którym wykonawca był winny pieniądze. – Każdego z nich reprezentuje komornik. Gdyby sytuacja dotyczyła jednej osoby, nie byłoby problemu. Tutaj mamy kilku wierzycieli, którzy chcą odzyskać swoje pieniądze. Cała procedura przebiegałaby dużo szybciej, gdyby w imieniu wszystkich poszkodowanych wystąpiła jedna osoba – tłumaczy Janusz Łucki.
Wczoraj w Gorzycy odbyło się nawet spotkanie w tej sprawie. – Pojawili się mieszkańcy wsi, przedstawiciel gminy i pan Bugaj. Niestety nie udało się osiągnąć żadnego porozumienia – ubolewa sołtys Gorzycy, Jan Olejnik.
Do sprawy powrócimy.