Od 1 lutego szpital Miedziowego Centrum Zdrowia miał pracować na zasadzie ostrego dyżuru. A lekarze z MCZ zapowiadali rozpoczęcie strajku. I nie tylko oni grozili odejściem od łóżek pacjentów. Również pielęgniarki w przypadku niespełnienia ich oczekiwań planowały ogłosić akcję protestacyjną. Dodajmy, że pielęgniarki i położne chciały po 500 złotych podwyżki.
Miedziowe Centrum Zdrowia jest jedną ze spółek podlegających KGHM Polska Miedź, co mogłoby sugerować, że pracownicy nie mają problemu z niskimi pensjami, a sytuacja lekarzy i pielęgniarek różni się i to znacznie od sytuacji, jaką mają pracownicy publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Jednak ostatnio trwały rozmowy z zarządem spółki i niestety ich efekty nie zadowalały żadnej z zainteresowanych stron. Propozycja 10-procentowej podwyżki dla personelu, co daje 3,5 miliona złotych rocznie, nie usatysfakcjonowała lekarzy i pielęgniarek z MCZ.
– Chociaż na razie nie udało nam się dojść do porozumienia w sprawie podwyżek, to rozmowy personelu Miedziowego Centrum Zdrowia z zarządem spółki przybrały inny ton. Jest to z pewnością ton bardziej ugodowy, dlatego strajku na razie nie będzie – spokojnym głosem mówi Baboo Ramdowar, przewodniczący organizacji terenowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w MCZ. – Do 11 lutego będą trwały rozmowy. Na razie podpisaliśmy kontrakt na 4 miesiące z Narodowym Funduszem Zdrowia i terminy podwyżek przesunięto na maj i koniec września – dodaje.
Natomiast Marek Ścieszka, wiceprezes Miedziowego Centrum Zdrowia, nie chciał komentować rozmów, jakie prowadzi z personelem MCZ.
– Wszystkie związki zawodowe zapewniły mnie, że do protestu teraz nie przystąpią, a o możliwej akcji strajkowej zobowiązały się poinformować mnie z kilkudniowym wyprzedzeniem – podkreślił Marek Ścieszka.
Pracownicy Miedziowego Centrum Zdrowia na razie nie strajkują. Czy lekarze i pielęgniarki z MCZ podejmą protest, czy może personel MCZ uzyska wyższe pensje, z pewnością dowiemy się niebawem.
AM