W jedną noc zintegrowało się 140 osób

17

Miały wypoczywać w Hurgadzie dwa tygodnie. Wróciły po siedmiu dniach. Jednak mimo wszystko Egipt zawsze będzie im się kojarzył z dobrą zabawą. – To były najlepsze wczasy w życiu, bo z przygodą – śmieją się Marta, Dorota, Agata i Izabela, lubinianki, które wykupiły jedną z felernych wycieczek poznańskiego biura podróży Alba Tour, które zbankrutowało.

Panie za wczasy zapłaciły już w marcu. – Praktycznie cały rok namawiałam dziewczyny, żebyśmy wyjechały w czwórkę. Byłam już kilka razy w Egipcie, a one nigdy nie były za granicą. Jednak w życiu bym nie powiedziała, że coś takiego może się przydarzyć – opowiada Marta, która na co dzień pracuje w Przedszkolu nr 2.

– Obawiałyśmy się lotu, obcego kraju, problemów z językiem, ale nie tego, że nasze biuro nagle zbankrutuje – przyznaje nastoletnia Agata, córka Doroty, również przedszkolanki.

Podczas szóstego dnia pobytu w hotelu Sphinx Resort, panie jak zwykle wygrzewały się na plaży. – Podeszli do nas Polacy, których poznałyśmy na miejscu i zapytali z jakiego jesteśmy biura – relacjonują kobiety. – Gdy usłyszeli: „Alba Tour”, odpowiedzieli tylko: „Tak? To właśnie splajtowało” – wspominają.

Początkowo panie wzięły to za żart. – Jednak po rozmowie z rezydentem okazało się, że biuro rzeczywiście zbankrutowało – mówi Dorota. – Ciężko opisać to, co działo się po wypłynięciu tej informacji. Ludziom nawet jeść się nie chciało – dodaje.

Zresztą, nie mogli, bo szybko wyszło na jaw, że pieniądze za wczasy nie zostały wpłacone na konto hotelu. – Zablokowali nam pokoje ze wszystkimi rzeczami, przestali wydawać posiłki i napoje, a zapłaciłyśmy za allinclusive. Czułyśmy się jak zakładniczki – wspominają lubinianki.

W recepcji hotelu od czwartkowego południa znajdowało się 140 Polaków, którzy czekali na jakąkolwiek pomoc. – My jesteśmy dorosłe. Dobrze to zniosłyśmy, ale niektórzy przyjechali z małymi dziećmi. Co z jedzeniem, pieluchami, ciuszkami, gdy wszystkie pokoje zamknięte? – opisują kobiety.

Dramatyczna sytuacja zmusiła Polaków z upadłego biura podróży do współpracy. – W jedną noc zintegrowało się 140 osób. Ponadto pomogły nam osoby, z których wczasami nie było żadnych problemów – przyznają lubinianki.

W nocy z czwartku na piątek nikt spośród wycieczkowiczów nie spał w recepcji. Polacy zabrali krajan do swoich pokoi. Dodatkowo przynosili im także jedzenie i picie.

Oferta w biurze podróży w Lubinie wyglądała jak każda inna. Panie zapłaciły za dwutygodniowe wczasy 2,5 tys. zł od osoby. – Mamy żal do pracownika biura, że nas nie ostrzegł. Wydaje mi się, że kiedy ktoś pracuje w tej branży, to orientuje się na tyle, by przewidzieć upadłość któregoś z biur – mówi Dorota.

Kobiety po powrocie do Lubina odwiedziły biuro, w którym wykupiły wczasy. Liczą na rekompensatę za straty materialne i psychiczne. – Było świetnie, to prawda. Jednak mogłyśmy jeszcze dziś wygrzewać się na plaży, bo wczasy miałyśmy opłacone do 20 lipca. Jednak na razie czekamy na odpowiedź – przyznają.


POWIĄZANE ARTYKUŁY