Od piątku siedzi na ławce w parku za Centrum Kultury Muza i pije wodę z fontanny. Dziś jeden z przechodniów rozpoznał w nim swojego sąsiada i poprosił nas o pomoc. – To co prawda dorosły człowiek, jednak mimo że jest chory psychicznie, nie jest ubezwłasnowolniony. Zróbmy coś, pomóżmy mu, dzwoniłem na policję, byłem w MOPS-ie i u straży miejskiej. Wszyscy są bezradni – twierdzi sąsiad mężczyzny.
36-letni Paweł pytany o swoją historię mówi tylko, że wyszedł z domu, bo był bity, wszyscy się tam kłócili i miał dość. – W piątek po południu Paweł wyszedł z domu w Wielowsi i przyszedł na piechotę do Lubina. Od tego czasu siedzi tutaj i nic nie je. Pije tylko wodę z fontanny, aż w końcu się zatruje – martwi się sąsiad mężczyzny, który przyszedł po pomoc do naszej redakcji.
– Byłem w MOPS-ie, gdzie powiedziano mi, że to nie ich sprawa. Podobnie z policją i strażą miejską. To kto się tym zajmuje? Wszyscy obudzą się jak będzie już za późno – denerwuje się mieszkaniec Wielowsi.
Policja rzeczywiście ma związane ręce. Jak tłumaczy aspirant Karolina Hawrylciów, funkcjonariusze nie mogą bowiem nic zrobić z mężczyzną, który po prostu siedzi na ławce i nie stwarza żadnego zagrożenia. Podobnie jest w przypadku straży miejskiej.
– Ostatnią nadzieją był więc MOPS, choć skoro Paweł jest dorosły i nie jest ubezwłasnowolniony, nikt nie może nic zrobić – tłumaczy sąsiad Pawła.
W Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Lubinie zapewniono nas, że pracownicy jeszcze dziś zajmą się mieszkańcem gminy Ścinawa. – Nawet jeśli mężczyzna odmówi pomocy, skontaktujemy się z rodziną i postaramy się mu jakoś pomóc – zapewniono nas w MOPS-ie.
Do sprawy powrócimy.