422 385 – dokładnie tylu Polaków zadecydowało o tym, że Andrzej Duda przez kolejne pięć lat będzie mieszkał w Pałacu Prezydenckim. Wynik głosowania wciąż czeka na oficjalne zatwierdzenie przez Sąd Najwyższy, który póki co rejestruje kolejne protesty wyborcze.

Przypomnijmy, 12 lipca, w drugiej turze wyborów, urzędującego prezydenta poparło nieco ponad 51 proc. głosujących. Jego rywal, Rafał Trzaskowski, otrzymał blisko 49-procentowe poparcie. Do urn poszło 68,18 proc. uprawnionych do głosowania obywateli.
Niewielka różnica głosów między obydwoma kandydatami sprawiła, że sympatycy Trzaskowskiego upatrują jeszcze szansy na zwycięstwo w uznaniu przez Sąd Najwyższy protestów wyborczych. Świadczy o tym wyjątkowo duża liczba zgłoszeń przyjętych przez SN. 21 lipca do południa w biurze podawczym Sądu zarejestrowanych zostało około 5 tys. protestów i wciąż spływały kolejne, wysyłane za pośrednictwem Poczty Polskiej.
– Pięć lat temu do rozpatrzenia mieliśmy 58 protestów, w 2010 roku – 378, w 2005 – 51, a w 2000 – 96 – wylicza Martyna Łuczak z biura prasowego Sądu Najwyższego. – Rekordowy był rok 1995, kiedy protestów było prawie 600 tysięcy i miały związek z danymi o wykształceniu jednego z kandydatów (mowa o Aleksandrze Kwaśniewskim – przyp. red.). Widać więc, że te wybory są wyjątkowe – dodaje.
Aby uporać się z taką liczbą dokumentów, Sąd Najwyższy zmuszony był sięgnąć po wsparcie pracowników innych izb wymiaru sprawiedliwości. Czasu jest niewiele, ponieważ już 3 sierpnia upływa termin, w którym Sąd musi stwierdzić ważność wyborów prezydenckich, sankcjonując tym samym uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej z 13 lipca, stwierdzającą wynik prezydenckich wyborów. Uchwałę tę Andrzej Duda uroczyście odebrał z rąk szefa PKW 21 lipca.