Tysiące kilometrów od domu (FOTO)

11

LUBIN/ŚWIAT. Opowiedzieli nam o swojej podróży po Australii, udali się w kierunku Nowej Zelandii i słuch po nich zaginął. W końcu jednak trójka podróżników próbujących okrążyć świat, wśród których jest lubinianin Mariusz Demianicz, odnalazła się. – Popsuł nam się laptop. Straciliśmy więc dostęp do internetu – wyjaśnia Mariusz. Chłopcy wędrowali po Nowej Zelandii, w przerwach próbując odzyskać zdjęcia z uszkodzonego laptopa.

Wyprawa w to miejsce to spełnienie marzeń naszych podróżników. – Pamiętam, że kiedy byłem małym chłopcem i ktoś mnie zapytał, jakie jest moje największe marzenie, odpowiadałem – podróż do Nowej Zelandii – wyznaje lubinianin. – Podejrzewam, że wówczas nawet nie wiedziałem, gdzie leży ten kraj.

Dziś Mariusz wie już dokładnie, że z domu do Nowej Zelandii ma 22 tysiące kilometrów. – To drugi koniec świata, ale i raj. Najlepszy zakątek, w jakim dane było mi być – stwierdza.

Chłopcy swoją podróż po Zielonej Wyspie rozpoczęli od Auckland. Tam znaleźli schronienie u pary Polaków. – To ludzie, którzy również wiele zwiedzili, więc mogliśmy wymienić się poglądami odnośnie podróżowania – dodaje Mariusz.

W Auckland zwiedzali i opracowywali plan dalszej wyprawy. Widzieli dzielnicę portową, skytower. Weszli na jeden z wygasłych wulkanów.

Dalej chcieli jechać autobusem, ale wyliczyli, że taniej będzie wypożyczyć samochód. Znaleźli bardzo tani. – Był tak tani chyba ze względu na swój wygląd – stwierdza podróżnik.

Rzeczywiście ich środek lokomocji wyglądał niezwykle. Był to van z wielkim malunkiem leżącego chłopaka. Nasi podróżnicy nazwali go „Lazy Boyem”. Właśnie nim ruszyli w kierunku Rotoruy, gdzie znajdują się gorące źródła.

– Po drodze zabraliśmy pierwszych autostopowiczów, parę z Włoch. Bardzo nas to ucieszyło, gdyż w końcu mogliśmy komuś pomóc – cieszy się Mariusz.

Chłopcy zwiedzili Hobbiton, czyli wioskę Hobbitów, miejsce gdzie kręcony był „Władca pierścieni”. Widzieli też Tongariro, gdzie znajdował się filmowy Mordor. Jechali autostradą o wdzięcznej nazwie „autostrada zapomnianego świata”. Płynęli również promem podziwiając fiordy i delfiny.

Chłopcy obiecali, że tym razem odezwą się do nas szybciej niż ostatnio. Kolejna relacja z ich podróży już wkrótce.

O podróżnikach pisaliśmy ostatnio tutaj: www.lubin.pl/aktualnosci,14366,ganiajac_kangury_foto_.html

Strona trójki wędrowców to: www.wstronemarzen.wordpress.com


POWIĄZANE ARTYKUŁY