Tsvirko: Wszędzie było mnie pełno

451

Barw MKS Zagłębia Lubin broniła do końca sezonu 2014/2015. Zawsze uśmiechnięta i pełna energii. Natalia Tsvirko spędziła w miedziowym klubie wspaniałe lata. Kibice zapamiętają ją jako skuteczną bramkarkę, która niejednokrotnie pomagała zespołowi uzyskać świetne wyniki. Co robi aktualnie i jak wspomina czasy występów na ligowych parkietach, przedstawiamy państwu w poniższym wywiadzie.

Każdy z nas uwielbiał w dzieciństwie aktywność fizyczną. Jak to było z małą Natalią?

Natalia Tsvirko: Od małego byłam żwawym dzieckiem, wszędzie było mnie pełno. Od rana do wieczora z chłopakami na podwórku (mama mówiła, że nigdy nie chciałam bawić się w piaskownicy, cały czas biegałam). Mój tata były zapaśnikiem. Jak miał zawody, uwielbiałam mu kibicować. Jak skończył swoją karierę, to zawsze brał nas na różne zawody rodzinne. Te czasy były wyjątkowe, bo dużo było takiej rozrywki, gdzie na każde święta były różne konkursy, wyścigi i tym podobne. Zawsze uczestniczyło w nich dużo dzieci i dorosłych, nawet była rywalizacja miedzy rodzinami. W szkole dopiero zaczęła się zabawa z piłką ręczna.

Kto miał wpływ na twój związek z piłką ręczną? Czy była to wyłącznie twoja decyzja?

Natalia Tsvirko: Nikt, brałam to, co było (śmiech). W mojej małej miejscowości Koreliczi, skąd pochodzę, to była jedyna drużynowa dyscyplina sportu, która mnie zainteresowała, bo w piłce ręcznej można było biegać, skakać, rzucać i walczyć, czyli to, co uwielbiałam.

Kiedy dokładnie związałaś się z piłką ręczną? Pierwszy trener i klub?

Natalia Tsvirko: Jak miałam dziewięć lat zaczęłam swoją przygodę z piłką ręczną. Pierwszy trener, to Tamara Prochor. W szkole takich wysokich dziewczyn było trzy (Wtedy patrzyło się na wzrost) i pani zaprosiła nas na zajęcia. Przyszłyśmy, zobaczyłyśmy i zostałyśmy, bo się nam spodobało. Oczywiście nie wylądowałam na bramce od razu, a z początku na kole i grałyśmy jeszcze na asfalcie (śmiech). Ale po dwóch latach, jednak poszłam na bramkę i zaczęłam prawdziwą karierę bramkarza. Później po kolei, kadra wojewódzka, Państwowa Szkoła Mistrzostwa Sportowego, Kadra Białorusi i kluby BNTU-Minsk, Gorodniczanka-Grodno i MKS Zagłębie Lubin.

Kierunek Lubin. Co skłoniło cię do podjęcia decyzji, że właśnie w naszym mieście będziesz rozwijała swoją karierę zawodową?

Natalia Tsvirko: (Śmiech) Przypadek. Zadzwonili i zaprosili na testy. Na początku myślałam, że ktoś żartuje i dopiero na drugi telefon odpowiedziałam i pojechałam. Po testach podpisałam kontrakt na rok, ale zostałam na zawsze. Tak mi zakręciła w głowie ta polska piłka ręczna, że nie chciałam nic zmieniać (śmiech). Poznałam Polskę z innej strony i postanowiłam tu zostać. Później urodziłam dzieci i dostałam obywatelstwo. I jestem tu na stałe!

Agnieszka Ziółkowska, Beata Miazga, Elżbieta Olszewska czy Renata Jakubowska. Miałaś okazję grać z tymi zawodniczkami jeszcze na parkiecie. Razem walczyłyście o medale mistrzostw Polski, czy toczyłyście zacięte pojedynki w europejskich pucharach. Na ławce trenerskiej zasiadała wtedy Bożena Karkut, a jej asystentem był Zbigniew Rutka. Jak wspominasz te czasy?

Natalia Tsvirko: Oooooooooo to były fajne czasy, zawsze coś się działo. Była super atmosfera w zespole i właśnie wtedy zbudowałyśmy zespól na medal!

Oczywiście muszę zapytać o 2011 rok i podwójną koronę, czyli Puchar Polski i tytuł mistrza kraju. Emocje na szczycie i chyba dla ciebie jedne z najbardziej wyjątkowych?

Natalia Tsvirko: To był zloty rok. Od samego początku do końca sezonu. Byłyśmy tak głodne tej korony, że w końcu ja zdobyłyśmy. Ten cel siedział w naszych głowach i nie było zmiłuj się, każdy walczył do końca jak tygrys i na treningu i na meczach. Jak u mnie na Białorusi mówią ,,Gniotca nie lamiotca!!! I na koniec roku zadowoleni ze swojej pracy.

Jak wygląda życie Natalii Tsvirko po zakończeniu kariery zawodowej? Bardzo poważnie zajęłaś się pracą z dziećmi?

Natalia Tsvirko: Żyje wesoło i na dużych obrotach. Siedzenie w domu przy garach, to nie mój styl życia. Teraz oczywiście więcej czasu poświęcam moim córeczkom, poza tym zaangażował sie w prace z dziećmi i jestem trenerem bramkarek w naszym zespole seniorek. Mam jeszcze inne plany, ale na razie nic nie mowie, żeby nie zapeszać.

Niczego nie żałujesz w swojej sportowej karierze?

Natalia Tsvirko: Nie, niczego nie żałuję, jeśli chodzi o tę kwestie i cieszę się, że na mojej drodze znaleźli się tacy ludzie, którzy uwierzyli we mnie i skłonili mnie do piłki ręcznej, czyli do uprawiania sportu. Sport, to fantastyczna szkoła życia niezależnie od tego, czy osiągniemy sukces, czy nie. Na pewno uczy przydatnych w życiu rzeczy, jak systematyczności, wytrwałości i cierpliwości. Uczy nas tego, że jesteśmy zależni od siebie, a nie od innych ludzi. A to, czy przyniesie sukcesy, czy nie, to jest sprawa otwarta. Zawsze ze sportu coś zostaje.
 


POWIĄZANE ARTYKUŁY