We właściwym czasie i momencie znaleźli się w miniony weekend pielgrzymi z naszej diecezji, którzy idą do Częstochowy. Akurat wchodzili do Tarnowca w województwie opolskim, gdy trafili na wypadek samochodowy. W ostatniej chwili wyciągnęli z niego dwoje dzieci, tym samym ratując im życie. – To dowód na to, że w życiu nie ma przypadków. Bóg ich tam skierował – komentują w sieci mieszkańcy naszego miasta.
Skąd mowa o przypadkach? Bo ze względu na intensywne deszcze i błotniste podłoże, niemal w ostatniej chwili zmieniono trasę legnickiej pielgrzymki na Jasną Górę. Dzięki temu pielgrzymi znaleźli się we właściwym miejscu i we właściwym czasie.
Szczegółową relację z tego zdarzenia opisuje „Gość Niedzielny”.
„Przed wejściem pątników ich postój przygotowuje patrol porządkowych. Gdy porządkowi wjeżdżali do Tarnowca zobaczyli przed sobą rozbite auto. Natychmiast kolumna pięciu aut pielgrzymkowych zjechała na pobocze. Dwoje porządkowych chwyciło tarcze do kierowania ruchem i zatrzymali ruch. Było to o tyle ważne, że do zdarzenia doszło na zakręcie i istniało niebezpieczeństwo wjechania innego pojazdu w przestrzeń wypadku” – czytamy na stronie legnica.gosc.pl
– Oceniam, że byliśmy tam jakieś 20-30 sekund po wypadku. Ludzie byli jeszcze w pojeździe. Dopiero jak podbiegłem do samochodu, kierowca z niego wysiadał. Razem z nim zacząłem wyciągać pasażerów – relacjonuje Piotr Baszczyn, kierowca auta patrolowego. – Była to dwójka dzieci. Okazało się, że kierowca jest w szoku. Nie działał zbyt logicznie, był bardzo chaotyczny. Ktoś z naszych wezwał karetkę. Nagle zobaczyłem, że spod pojazdu zaczęło się dymić. Krzyknąłem, żeby nasi wyciągnęli swoje gaśnice z pojazdów. Niestety, pięć gaśnic zużyło się w ciągu minuty. Nie było możliwości ocalić samochodu – dodaje.
Straż pożarna oraz karetka – wezwane przez pielgrzymów – pojawiły się na miejscu wypadku w kilkanaście minut. Wówczas to oni przejęli kontrolę nad zdarzeniem.
Przypomnijmy, że lubinianie idą do Częstochowy w dwóch grupach pielgrzymkowych – pierwszej i szóstej.