To nie jest budżet przywieziony przez Marsjan

28

W wielu miastach modne stały się budżety obywatelskie, w przypadku których to mieszkańcy decydują na co konkretnie wydane zostaną miejskie pieniądze. Czy w Lubinie będzie podobnie? – Budżet Lubina jest budżetem w pełni obywatelskim. On nie jest przywieziony przez Marsjan – odpowiada prezydent Lubina Robert Raczyński.

Robert Raczyński

Idea budżetu obywatelskiego nie polega oczywiście na tym, że mieszkańcy decydują o wszystkim. Jest pewna kwota, później mieszkańcy zgłaszają propozycje na co ją wydać i na koniec – także mieszkańcy – wybierają projekty, które będą zrealizowane. Takie rozwiązanie zastosowała choćby sąsiednia Legnica.

Może więc warto i u nas wygospodarować te pieniądze, żeby mieszkańcy mogli się z jednej strony wykazać, a z drugiej strony poczuć odpowiedzialność za swoje miasto? – pytamy włodarza Lubina.

– Ależ oni tę odpowiedzialność już mają! Dokonują wyboru w czasie najważniejszego aktu, czyli głosowania w wyborach samorządowych. Budżet Lubina jest uchwalany przez obywateli miasta, którzy delegowali swoich radnych. I ci radni uchwalają budżet obywatelski, na potrzeby obywateli Lubina – uważa Robert Raczyński.

Zdaniem prezydenta, budżet opierający się o konkursy i plebiscyty niesie pewne zagrożenia. Zawsze większą siłę przebicia będą miały większe osiedla i ich projekty. I na przykład Przylesie zawsze wygrywałoby z Małomicami, a Ustronie z jakąś małą uliczką.

– Nie chcemy doprowadzić do sytuacji, w której te mniejsze organizmy społeczne poczułyby się zagrożone, że tych inwestycji u nich nie będzie. Nie chodzi o to, żeby się podzielić w mieście sferami wpływów, tylko o to, żeby budżet był zrównoważony, żebyśmy nie robili rywalizacji między osiedlami, która wywołałaby niepotrzebne konflikty i nieporozumienia. W Lubinie z każdego osiedla i każdej dzielnicy pochodzi jakiś radny, więc w pierwszym rzędzie należałoby się zainteresować, czy ten radny dba o moją ulicę. Czyli tak naprawdę sprawdzić, który radny kandydował w którym okręgu wyborczym – zauważa prezydent Lubina.

Włodarz zdradza też, że będzie chciał przekonać przewodnicząca oraz radnych, żeby przygotowali własne projekty i przekonywali innych do ich poparcia. – Może pobudźmy radnych, żeby oni poszli na tę swoją ulicę? Bo dzisiaj bywa, że radny jest wybierany w okręgu pięciu, sześciu klatek w wieżowcu, w związku z czym on ma swój okręg wyborczy i przypomnijmy mu o tym – dodaje Robert Raczyński.


POWIĄZANE ARTYKUŁY