Pączki, oponki, rogale, a wszystko to posypane cukrem pudrem lub oblane lukrem. Tłusty czwartek to chyba najprzyjemniejsze święto. To dzień, w którym założenia wszystkich rygorystycznych diet idą w odstawkę. Tradycja mówi, że na szczęście trzeba dziś zjeść choć jednego pączka. Lubinianie mogą więc z czystym sumieniem kosztować łakoci, które przygotowali lokalni cukiernicy.
Piekarze przez całą noc mieli ręce pełne roboty, jednak dzięki temu z cukierni nikt nie wychodzi z pustymi rękami. Na co dzień sprzedaje się ich kilkaset i tylko ten jeden dzień w roku odbiega od normy. Jak przyznają cukiernicy, w tłusty czwartek piecze się nawet kilkadziesiąt tysięcy pączków. Dziś bowiem objadanie się jest wręcz wskazane.
Zamówienia w tłusty czwartek są naprawdę duże. – Zamówiliśmy na dziś około trzy tysiące pączków w dwóch turach: rano i popołudniu. Jesteśmy tutaj od 4.30 i już poszło około 500 sztuk. Lubinianie zamiast chleba wychodzą dziś od nas z łakociami – mówi Katarzyna Nimczyk z cukierni „Okoń” w centrum miasta.
Największą popularnością cieszą się oczywiście tradycyjne pączki z różaną marmoladą. – Oprócz tego mamy jeszcze pączki z adwokatem, kremem kawowym oraz rogale z wiśnią. Wybierając pączka trzeba zwrócić uwagę na jego kolor. Bardzo ważna jest jasna obwódka dookoła niego. Świadczy ona o tym, że pączek był smażony w świeżym oleju – zauważa ekspedientka.
By spalić jednego pączka, czyli ponad 300 kilokalorii, trzeba by było przez 30 minut aktywnie skakać na skakance, 35 minut biegać lub 1,5 godziny jeździć na rowerze. Dziś jednak kalorii nikt nie liczy, bo według tradycji smakowite święto to ostatni czwartek przed Wielkim Postem, a tym samym zwiastun końca karnawału.
http://youtu.be/yYCO15yIHrA