Studenci karani za ściąganie

10

– Żadna uczelnia nie chce się chwalić incydentami związanymi ze ściąganiem na egzaminach – mówi kanclerz lubińskiej Uczelni Zawodowej Zagłębie Miedziowego, Lucyna Kubis, zapewniając jednocześnie, że starają się walczyć z tym zjawiskiem.

Studenci stosują coraz wymyślniejsze sposoby, aby zdać egzaminy. Ściąga zapisana maczkiem na skrawku papieru to już przeżytek. Telefony komórkowe, miniaturowe słuchawki oraz mikrofon – to wszystko dziś pomaga żakom podczas sesji.

Wrocławskie uczelnie zapowiedziały ostatnio, że będą surowo karać za ściąganie. Studentom korzystającym ze ściąg na egzaminach grozić będzie nagana, a nawet wydalenie z uczelni. Choć na lubińskiej UZZM nie zdarzyło się jeszcze, aby ktoś został wyrzucony za ściąganie, to władze szkoły mówią, że ten problem nie jest im obcy. Od paru lat na UZZM działa rzecznik do spraw dyscyplinarnych zajmujący się właśnie takimi sprawami.

– Jeżeli wykładowca zgłosi, że student ściągał, sprawa trafia do rzecznika dyscyplinarnego. Przeprowadza on postępowanie, a później zdaje sprawozdanie rektorowi, który decyduje, czy zastosować w stosunku do studenta konkretne sankcje – tłumaczy kanclerz Lucyna Kubis. – Nigdy nie traktowaliśmy ściągania z przymrużeniem oka.

Władze lubińskiej uczelni przyznają, że takich sytuacji nie da się uniknąć i również u nich były rozpatrywane sprawy dotyczące ściągania podczas egzaminów. Przyłapanych na tym studentów karano, ale żadnego nie wydalono z uczelni.

– Wykroczenia są różne i kary też powinny być zróżnicowane – podsumowuje Lucyna Kubis.

MRT


POWIĄZANE ARTYKUŁY