Sprawa nauczyciela ugodzonego nożem znowu w sądzie

337

– Już ponad pięć lat muszę żyć z piętnem osoby, która jest ciągle oskarżona o rzecz, której nie zrobiła. Jestem całą tą sytuacją zmęczona – mówi Beata Grzelińska, której sprawą ponownie zajął się Sąd Rejonowy w Lubinie. Dziś to ona odpowiadała na pytania sędziego, na kolejnej rozprawie wysłuchany zostanie poszkodowany Wacław Gniewek.

Beata Grzelińska i jej obrońca Dariusz Niedźwiedź
Beata Grzelińska i jej obrońca Dariusz Niedźwiedź

Ta sprawa ciągnie się od kilku lat. Beata Grzelińska, była już dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących, została oskarżona o ugodzenie nożem nauczyciela Wacława Gniewka. Miało się to stać w jej gabinecie dyrektorskim w szkole 16 listopada 2011 roku. Sąd już raz wydał wyrok, w grudniu 2015 roku, jednak zarówno Grzelińska, jak i prokuratura złożyli apelacje. Sąd Okręgowy w Legnicy uchylił wyrok i zdecydował tym samym, że proces rozpocznie się od początku.

– Sąd apelacyjny stwierdził, że jedna strona na pewno kłamie i mam nadzieję, że ten sąd wreszcie pokaże, że to nie jestem ja – mówiła dziś przed salą sądową Beata Grzelińska, która przez cały czas konsekwentnie utrzymuje, że jest niewinna i jej podwładny sam się okaleczył. – Właściwie wszystkie konsekwencje cały czas ponoszę ja, bo ciągle nie mogę podjąć pracy. Póki postępowanie się nie skończy, nie mogę być zatrudniona w zawodzie nauczyciela, nie mogę wykonywać zawodu, który kocham. W związku z tym cała ta sytuacja jest dla mnie bardzo trudna. Mam nadzieję, że sąd wreszcie zobaczy, że nie miałam żadnych podstaw, żeby skrzywdzić człowieka, przede wszystkim nie leży to w mojej naturze. Mam nadzieję, że wreszcie prawda wyjdzie na jaw, cały czas o nią walczę – dodaje.

Wacław Gniewek (z prawej)
Wacław Gniewek (z prawej)

Sędzia Marcin Frankowicz odczytał dziś wyjaśnienia byłej dyrektor, które złożyła w trakcie śledztwa. Zadał też Beacie Grzelińskiej kilka pytań odnośnie tego, co wydarzyło się feralnego dnia w jej gabinecie. Oskarżona ponownie stwierdziła, że jest niewinna i uważa, że cała sytuacja została zaaranżowana przez nauczyciela.

– Momentu wbijania noża w ogóle nie widziałam – wspominała tamten dzień Grzelińska. – Gdy zobaczyłam pana Wacława, miał obie ręce na nożu wbitym w ciało, prawa ręka była położona przy lewej – zeznawała, odmówiła dziś jednak odpowiedzi na pytania przedstawicieli drugiej strony.

Na kolejnej rozprawie, 2 marca, sąd przesłucha Wacława Gniewka. Wówczas ma się również pojawić biegły.

Gniewek w rozmowie z dziennikarzami obawia się, że proces będzie się przeciągał.

– To już ponad pięć lat – mówi nauczyciel. – Podczas pierwszego procesu ja się na wszystko zgadzałem, na wszystkie opinie biegłych. Teraz będzie kolejny biegły. Obawiam się o tę opinię, bo poprzednia była po półtora roku, teraz znowu wszystko się przeciągnie, potem odwołania, aż sprawa się przedawni – stwierdza.

Zarówno Beata Grzelińska, jak i Wacław Gniewek zgodzili się na publikację swoich wizerunków i danych, zastrzegając, że nie mają nic do ukrycia.


POWIĄZANE ARTYKUŁY