Spotkanie pokoleń na scenie

870

Sztuka nie zna ograniczeń i powinna być dostępna dla wszystkich, bez względu na wiek. Zarówno gdy mowa o jej tworzeniu, jak i podziwianiu. Ostatnie spotkanie w ramach Międzypokoleniowych Impresji Teatralnych, które odbyło się w Centrum Działań Twórczych w Lubinie, idealnie potwierdza tę tezę. Na scenie zaprezentowały się bowiem dzieci, młodzież oraz nieco starsi artyści.

Zgodnie z rokiem Adama Mickiewicza przedstawiono sztukę „Lilije” i „Dary czterech wróżek”.

– Całe spotkanie zorganizowaliśmy w ramach Międzypokoleniowych Impresji Teatralnych, a ta z kolei składa się na projekt Organizacja Imprez Międzypokoleniowych, których będą cztery edycje – informuje Elżbieta Miklis, kierownik Domu Dziennego Pobytu „Senior” w Lubinie. – Znajdą się tu sztuki teatralne skierowane do dzieci, ale też do osób dorosłych. Zatem każdy znajdzie coś dla siebie – dodaje.

W spektaklach wzięli udział uczniowie szkół podstawowych, młodzież szkół średnich, a także osoby dorosłe i seniorzy. Młodsze grupy przygotowywała Lidia Głodowska z Centrum Działań Twórczych, natomiast seniorów Edyta Braszczok, instruktor terapii zajęciowych oraz Zuzanna Milewicz, instruktor kulturalno-oświatowy.

Elżbieta Miklis, kierownik Domu Dziennego Pobytu „Senior” w Lubinie

– Czasem było trochę komicznie, czasem strasznie, ale my jesteśmy w stanie w każdej opresji znaleźć jakiś złoty środek. Generalnie seniorzy, co tu dużo mówić, są po prostu świetni. Kiedy trzeba to przygotują słodkości czy ulepią pierogi, a innym razem stają się aktorami na deskach sceny teatralnej, więc myślą, że są alfa i omegą – podkreśla z uśmiechem Elżbieta Miklis.

Występ na scenie to spore przeżycie, nie tylko dla debiutantów, ale również dla doświadczonych osób. – Stres jest zawsze, dziś też, zwłaszcza, jeśli sztukę się pokazuje pierwszy raz. Na szczęście mam coś takiego, że w razie wpadki udaję mi się to „zakleić”. Czasem wstawię dwa swoje słowa i wracam na właściwe tory. Uważam, że to jest coś wewnętrznego, czego raczej się nie nabędzie. Po kilku minutach czuję się, jakbym była sama na scenie, jakby widowni nie było – mówi Irena Młodecka, przedstawicielka starszej grupy.

Irena Młodecka

Jak przyznaje artystka, w podobnych sztukach czuje się wyśmienicie.

– Uwielbiam ballady Mickiewicza i kiedyś nauczyłam się „Świtezianki. To jest bardzo długi utwór. Dwukrotnie występowałam w Muzie w spektaklach podpartych piękną scenerią i muzyką. Nie chwalę się, ale było po prostu cudownie. Otrzymałam owacje na stojąco od publiczności. Pani Ela wytargała mnie zza kulis, a ja stałam zdezorientowana całą sytuacja. Rozpłakałam się – wspomina.

Fot. Mateusz Bensz


POWIĄZANE ARTYKUŁY