„Spider-Man: Poprzez multiwersum” w kinie Muza

135

Na ekranach lubińskiego kina Muza zagościł Spider-Man. Film „Spider-Man: Poprzez multiwersum” można oglądać do 15 czerwca.

„Spider-man. Poprzez multiwersum”

Ponadto do 8 czerwca kino Muza zaprasza widzów na seanse filmów „Mała syrenka” (2D z dubbingiem) oraz „Mafia Mamma”.

Natomiast w sobotę, 3 czerwca, o godz. 10.30 wyświetlona zostanie produkcja „Niebo nie może czekać. Historia Carla Acutisa” w wersji z polskim lektorem.

Kinomani w środowym DKF-ie 7 czerwca obejrzą „Prześwietlenie”.

Szczegółowy repertuar kina Muza oraz cennik biletów można znaleźć na stronie ckmuza.eu.

O filmach:

„Spider-Man: Poprzez multiwersum”

Z Brooklynu Miles trafia do multiwersum. Razem z Gwen Stacy, spotykają innych Spider-Man’ów, którzy mają za zadanie ochronę świata przed zagrożeniami. Kiedy bohaterowie spierają się o to, jak poradzić sobie z nowymi niebezpieczeństwami, Miles musi na nowo zdefiniować, co to znaczy być bohaterem i jak ocalić ludzi, których kocha.

Poprzedni film „Spider – Man: Uniwersum” został entuzjastycznie przyjęty przez publiczność w Polsce i na całym świecie, osiągając w kinach wynik 384 milionów dolarów. Został nagrodzony Oscarem w kategorii najlepsza animacja.

„Niebo nie może czekać. Historia Carla Acutisa”

Asyż. W na pół szklanym grobowcu w kościele Matki Bożej Większej znajduje się ciało świętego. Innego niż wszyscy. Ubrany w dżinsy, sportową bluzę i buty Nike’a wygląda, jakby przed chwilą zasnął. Po ludzku, nie powinien tu być. Piętnastolatkowie nie powinni umierać… Jest jednak w tej historii coś, co przerasta ludzkie pojęcie, jest cudem, życiem, nadzieją… Odkrycia fenomenu historii Carla Acutisa, zmarłego w 2006 r. na białaczkę nastolatka i wyniesionego na ołtarze w 2020 r., podjął się znakomity hiszpański dokumentalista Jose Maria Zavala (twórca m. in. filmów: „Tajemnica Ojca Pio” i „Wojtyła. Śledztwo”). Jego opowieść nie ogranicza się do pokazania życia radosnego nastolatka, fascynata komputerów, gier wideo i gry na saksofonie. W filmie widzimy nie tylko dojrzałą duchowość Carla, jego szczególne przywiązanie do Eucharystii i modlitwy. To, co najbardziej niezwykłe, dzieje się bowiem teraz. Carlo Acutis na naszych oczach staje się jednym z najpopularniejszych świętych Kościoła. Tysiące wiernych pielgrzymują do jego grobu, jego moc wstawienniczą potwierdzają setki świadectw, przyciąga młodzież, nawraca, staje się patronem młodego Kościoła, jego wiosną…

„Mała syrenka”

Mała Syrenka to wyreżyserowana przez specjalistę od musicali – Boba Marshalla – aktorska wersja nagrodzonej Oscarami klasycznej animacji Disneya. To popularna historia pięknej, odważnej i żądnej przygód syrenki Arielki – najmłodszej i najbardziej niepokornej córki Trytona – króla mórz i oceanów. Fascynacja światem ludzi ciągnie ją na powierzchnię, gdzie trafia na przystojnego księcia Eryka i z miejsca się w nim zakochuje. Mimo wszelkich zakazów, Ariel podąża za głosem serca i zawiera pakt z podstępną morską wiedźmą Urszulą. Syrenka będzie mogła żyć na lądzie, ale cena okaże się bardzo wysoka.

Uwaga!

W filmie „Mała syrenka” znajduje się kilka scen z dynamicznymi efektami świetlnymi, które mogą powodować dyskomfort u widzów wrażliwych na światło i wpływać na osoby z epilepsją fotogenną.

„Mafia Mamma”

Kristin (Toni Collette) ma wrażenie, że nic ekscytującego jej już w życiu nie czeka. Gdy z Włoch nadchodzi wiadomość o śmierci dziadka, Kristin wyrusza na pogrzeb, który wywróci jej życie do góry nogami. Uroczy staruszek przed śmiercią uczynił Kristin jedyną spadkobierczynią swojego biznesu. A że parał się dość nielegalnym zajęciem, wnuczka staje przed poważnym wyzwaniem. Dziadzio był szefem groźnej mafijnej rodziny, a jego śmierć zaostrzyła apetyt konkurencyjnych rodów. Kristin będzie musiała zamienić wałek do ciasta na kij baseballowy, a miotłę na karabin, jeśli sama nie chce skończyć w betonowych trzewikach. Strzeżcie się matki chrzestnej!

„Prześwietlenie”

Jeśli poprzednie filmy Cristiana Mungiu były utworami kameralnymi, to „Prześwietlenie” jest symfonią rozpisaną na wiolonczelę, niedźwiedzie, kilka narodowości, pokłócony chór i temat muzyczny ze „Spragnionych miłości”. Jeszcze w Cannes, gdzie film miał swoją premierę (w konkursie głównym), do legendy przeszła nakręcona w jednym ujęciu 17-minutowa scena, w której zabiera głos 26 osób. Z tłumu reżyser wyławia jednak kilkoro bohaterów, służących za przewodników po tej straszno-śmiesznej, cierpkiej, boleśnie realistycznej i zarazem oferującej przebłyski metafizyki opowieści o globalizacji, kryzysie męskości, kompleksach i nacjonalizmie.

Akcja filmu rozgrywa się w transylwańskiej miejscowości pełnej cichych uprzedzeń i zadawnionych urazów, które eksplodują wraz z pojawieniem się w tutejszej piekarni nowych pracowników: emigrantów ze Sri Lanki. Ksenofobia to chleb powszedni w regionie zamieszkanym przez kilka narodowości, więc wspólny wróg może okazać się użyteczny. Ten motyw to tylko jeden z wielu wątków, które się tutaj splatają. Miłość, dziecięca trauma, komiczny eko-aktywizm, wrażliwe męskie ego – to wszystko tworzy wschodnioeuropejski gordyjski węzeł. Wszyscy w nim dzisiaj tkwimy, nie umiejąc go ani przeciąć, ani rozwiązać.


POWIĄZANE ARTYKUŁY