Składowisko kłopotów

321

62 strażaków przez wiele godzin gasiło, a później dogaszało pożar na składowisku odpadów w Kłopotowie, który wybuchł w ostatni weekend. Ogień odkrył jednak poważniejszy problem. Pojawiło się bowiem pytanie: czy to składowisko przypadkiem nie działa nielegalnie?

Pożar składowiska w ubiegłym roku, w lipcu
Pożar składowiska w ubiegłym roku, w lipcu

Informację o pożarze lubińscy strażacy otrzymali w piątek około godziny 23. Dzwoniła mieszkanka okolicy, która podejrzewała, że pali się las. Okazało się jednak, że płoną śmieci, a dokładnie sprasowane bele tworzyw sztucznych. Paliło się w pojedynczych punktach na terenie o wielkości 480 metrów kwadratowych. Z pożarem walczyło 14 zastępów straży pożarnej, czyli w sumie 62 strażaków między innymi z Lubina, Sobina i Głogowa. Nad pożarem zapanowano dopiero około godziny 10 rano w sobotę. Dogaszanie zaś trwało do niedzieli do 14.40.

– Wstępnie przypuszczalną przyczyną pożaru, według ustaleń kierującego działaniami ratowniczymi, było podpalenie przez osoby nieustalone – mówi brygadier Cezary Olbryś, zastępca komendanta straży pożarnej w Lubinie.

Podobne podejrzenia, co do przyczyny pożaru ma również Robert Sacewicz, dyrektor generalny firmy R-Power Polska, do której należy składowisko. Mówi bowiem, że ogień pojawił się w dwóch różnych miejscach przy ogrodzeniu.

Składowisko w Kłopotowie
Składowisko w Kłopotowie

Szczegóły zdarzenia wyjaśni lubińska policja i prokuratura, która – jak się okazuje – zajmuje się sprawą wysypiska w Kłopotowie już od ubiegłego roku, od wielkiego pożaru, który wybuchł wtedy w lipcu. Z żywiołem walczyło wówczas kilkanaście zastępów straży pożarnej. Słup gęstego dymu widoczny był nad miastem z wielu kilometrów. Akcja dogaszania trwała tydzień. W ogniu spłonęło wtedy ponad 1500 ton sztucznych odpadów, a straty oszacowano na 100 tysięcy złotych.

– Prowadzimy postępowanie z artykułu 183 Kodeksu karnego – informuje zastępca prokuratora rejonowego w Lubinie Marek Bartosiewicz. – Postępowanie dotyczące ubiegłorocznego pożaru zostało umorzone. Zaś to obecne postępowanie to pokłosie tamtego wydarzenia – dodaje.

Artykuł, na który powołuje się prokurator, brzmi: „Kto wbrew przepisom składuje, usuwa, przetwarza, dokonuje odzysku, unieszkodliwia albo transportuje odpady lub substancje w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.

– Postępowanie jest wielowątkowe. Sprawdzamy między innymi, na jakich zasadach składowane są tam śmieci, badamy dokumenty i księgowość – mówi prokurator Bartosiewicz, dodając, że nie może ujawniać szczegółów, ponieważ śledztwo nadal trwa.

W lipcu tego roku do akt sprawy prokuratura dołączyła zawiadomienie ze Starostwa Powiatowego w Lubinie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Samorząd twierdzi bowiem, podpierając się odpowiednimi dokumentami, że firma R-Power nie może już prowadzić w Kłopotowie składowiska odpadów.

– W lipcu tego roku skierowaliśmy zawiadomienie do prokuratury, ponieważ uprawomocniła się decyzja cofająca pozwolenie na gromadzenie i składowanie odpadów – informuje Joanna Krajewska-Niemczyk z departamentu architektury, nieruchomości i rozwoju w Starostwie Powiatowym w Lubinie.

Składowisko odpadów w Kłopotowie
Składowisko odpadów w Kłopotowie

Cofniecie pozwolenia na składowanie odpadów w Kłopotowie to również konsekwencja ubiegłorocznego pożaru, a dokładnie niezastosowania się firmy, która je prowadzi, do wytycznych starostwa mających na celu poprawienie bezpieczeństwa na składowisku, dostosowanie go do obowiązujących przepisów i usunięcie naruszeń prawa.

– Lekceważono wszystkie nasze prośby – dodaje Joanna Krajewska-Niemczyk.

Ostatecznie więc powiat – w styczniu tego roku – cofnął pozwolenie na zbieranie odpadów dla firmy R-Power Polska sp. z o.o., którą starosta wydał w grudniu 2014 roku. Firma zwróciła się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które z kolei – według słów przedstawiciela R-Power Roberta Sacewicza – oddaliło decyzję.

Od urzędników starostwa dowiadujemy się, że decyzja została skierowana do ponownego rozpatrzenia, ponieważ – według SKO – została niewłaściwie doręczona do pełnomocnika firmy. Przedstawiciele powiatu dodają, że teraz została jeszcze raz wysłana do pełnomocnika.

– Została doręczona 6 czerwca tego roku – informuje Krajewska-Niemczyk.

Niedawno się uprawomocniła i stąd zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do prokuratury.

Całą sprawę utrudnia dodatkowo to, że firma nie ma już ani jednego członka zarządu, co potwierdzają dane aktualne na dziś w Krajowym Rejestrze Sądowym.

Choć udało nam się porozmawiać z przedstawicielem R-Power, to o sprawach samej spółki i jej funkcjonowania nie chciał się już wypowiadać, mówiąc, że nie jest upoważniony do udzielania takich informacji.

– Samorządowe Kolegium Odwoławcze oddaliło decyzję sądu administracyjnego. Nie słyszałem, by jakakolwiek instancja dwa razy rozstrzygała ten sam spór. Jeśli starostwo skierowało sprawę do prokuratury, to prosiłbym o odrobinę cierpliwości w tej sprawie. Prokuratura z pewnością wyda właściwy osąd – mówi Robert Sacewicz, dyrektor generalny R-Power w Kłopotowie.

Od mieszkańców okolicznych miejscowości słyszymy, że na wysypisku jest więcej śmieci niż w ubiegłym roku i góra odpadów wciąż rośnie. Mówią, że mają już dość i oczekują zdecydowanych działań ze strony organów ścigania i urzędów.

współpraca JD


POWIĄZANE ARTYKUŁY