– To było jak polowanie na człowieka – mówi górnik, który w czwartkowy wieczór szedł na autobus do pracy. W okolicach ul. Parkowej do mężczyzny podbiegło trzech napastników, z gazem i kijem w rękach. Nie byli zainteresowani portfelem ani dokumentami. Chcieli się dobrze zabawić.
– Nie żądali pieniędzy, nawet nic nie mówili. Bili mnie tylko z całej siły, a ja krzyczałem o pomoc – wspomina lubinianin, który wraz z żoną odwiedził naszą redakcję.
Do zdarzenia doszło w czwartek około godz. 22 przy ul. Parkowej, choć – jak zapewnia rzecznik lubińskiej policji, aspirant sztabowy Jan Pociecha – według notatek sytuacja miała miejsce w środę. Przeczą temu jednak zaznania pokrzywdzonego oraz daty na zaświadczeniu lekarskim po obdukcji mężczyzny, która została wykonana tego samego dnia, czyli w czwartek, 18 kwietnia. Ostatecznie oficer prasowy przeprosił za zamieszanie i potwierdził, że do incydentu doszło jednak w czwartkowy wieczór.
– Szedłem do pracy. Na klatce stało trzech młodych chłopaków. Nagle jeden podbiegł do mnie i prysnął gazem w kierunku mojej twarzy, jednak nie trafił. Na to podbiegło dwóch jego kolegów z wielkim kijem, w kształcie maczugi. Zaczęli mnie nim okładać. Bili też pięściami i kopali po całym ciele. Nic nie mówili, nie żądali pieniędzy ani kosztowności, a ja tylko krzyczałem – relacjonuje pokrzywdzony.
Na ratunek natychmiast ruszyli sąsiedzi. Po chwili ktoś zadzwonił na policję. Według relacji górnika sprawcy uciekli w kierunku ul. Grabowej. – Mam tylko nadzieję, że policjanci znajdą tych mężczyzn. Niech wiedzą, że nie są bezkarni. To nie pierwsza taka sytuacja na naszym osiedlu – przyznaje mężczyzna.
Tymczasem rzecznik policji zapewnia, że funkcjonariusze prowadzą szereg czynności zmierzających do ustalenia sprawców pobicia lubinianina.