Samorządy mają rok na dekomunizację

48

Niektórych mieszkańców Raszówki w gminie Lubin czeka niespodzianka, zmianie ulegną tu bowiem nazwy kilku ulic. Powód – wejście w życie tzw. ustawy dekomunizacyjnej, która ma oczyścić przestrzeń publiczną z symboli minionego reżimu. Samorządy mają na to rok.

Hanki Sawickiej dekomunizacja zmiana ulic

Mieszkańcy Raszówki do nazw ulic upamiętniających m.in. gen. Karola Świerczewskiego, Hankę Sawicką i Juliana Marchlewskiego już się przyzwyczaili. Nie przywiązują większej wagi do postaci, które one upamiętniają. – To po prostu nazwa ulicy, nikt nie zwraca uwagi na to nazwisko – mówią niektórzy. Czekają ich jednak zmiany.

Ustawa mówiąca o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej nakłada na samorządy obowiązek zmiany nazw, jeśli honorują one osoby, instytucje lub wydarzenia symbolizujące „represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1994-1989” (art. 2 ustawy). Oznacza to, że każda gmina w Polsce musi sprawdzić, czy na jej terenie nie zostały takie „pamiątki”.

– W tej chwili trwa inwentaryzacja i najwięcej takich ulic znajduje się na razie w Raszówce – mówi Maja Grohman, rzecznik prasowy wójta gminy Lubin. – Potem rada gminy będzie musiała zatwierdzić zmiany. Z pewnością zmieścimy się z tym w ustawowym terminie.

W Lubinie tak kłopotliwych ulic nie ma, jest jednak kontrowersyjna tablica na obelisku znajdującym się przy ul. Pruzi. Widoczny na niej napis to podziękowania od społeczeństwa powiatu lubińskiego bohaterom II Armii Ludowego Wojska Polskiego. Podziękowania te pochodzą z 12 października 1968 r. Do dziś pod obeliskiem składane są kwiaty z okazji ważnych historycznych rocznic. Ostatnio w ten sposób uczczono rocznicę wybuchu II wojny światowej. Kwiaty w tym miejscu złożył m.in. poseł Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Kubów.

kamien-przy-pruzi

– Rzeczywiście, ostatnio tak się złożyło, ale po raz ostatni – potwierdza parlamentarzysta. – Jestem już po rozmowach ze starostą na ten temat i mogę powiedzieć tyle, że za rok w tym miejscu będzie umieszczona tablica o zupełnie innej treści.

Wychodzi zatem na to, że dla niektórych oficjeli – podobnie jak dla mieszkańców Raszówki – nazwa nie jest najważniejsza, bowiem istotniejsze jest samo okazanie pamięci. Są jednak osoby, które w tym miejscu kwiatów nie składają. Do nich należą m.in. kombatanci Armii Krajowej, którzy przechodzą kilka metrów dalej, gdzie wiszą tablice upamiętniające tę formację i jej żołnierzy.

tablice-przy-pruzi

Zmiana czeka nie tylko lubiński obelisk, lecz także jeden z najbardziej rozpoznawalnych legnickich pomników na placu Słowiańskim. Chociaż niektórzy legniczanie opowiadali się za jego pozostawieniem, traktując go jako symbol wyjątkowej historii tego miasta, to los obiektu jest przesądzony.

– Obecne przepisy zakazują też upamiętniania w jakikolwiek sposób Armii Czerwonej i dotyczy to także pomnika z Legnicy – mówi dr Grzegorz Waligórka z wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. – Poprzednie władze IPN zaproponowały utworzenie swoistego „rezerwatu” takich obiektów z odpowiednio przygotowaną ścieżką edukacyjną. Być może pomysł ten zostanie zrealizowany. Decyzje jeszcze nie zapadły.

pomnik-w-legnicy

Obeliski i pomniki interesują jednak przeciętnych obywateli mniej niż zmiany ulic. Te bowiem sugerują konieczność wymiany dokumentów. Na szczęście historyczne porządkowanie przestrzeni przeprowadzone zostanie na koszt administracji. Ustawa mówi jasno, że w tym przypadku uwzględnienie zmiany nazwy ulicy we wszelkich dokumentach, ewidencjach i rejestrach jest wolne od opłat, a dokumenty z wcześniejszą nazwą będą zachowają ważność. Mieszkańcy Raszówki nie będą więc musieli wymieniać dowodów osobistych – mogą poczekać, aż minie termin ich ważności i dopiero wtedy wymienić na nowy.

Samorządy mają rok na inwentaryzację i ewentualne korekty. Z pomocą przychodzi im IPN, który na swoich stronach prezentuje listę niepożądanych już nazw. Nie jest ona jednak kompletna, więc to sami urzędnicy w miastach i gminach wiejskich muszą dokonać merytorycznej weryfikacji. W razie wątpliwości pracownicy instytutu mogą im przygotować ekspertyzę historyczną mówiącą, czy dana nazwa powinna zniknąć z mapy. Kontrolę nad tym przedsięwzięciem sprawują wojewodowie.

– Ustawa dopiero niedawno weszła w życie, więc jest za wcześnie, by mówić o tym, czy będziemy sprawdzać, jak do tematu podeszły poszczególne samorządy – mówi Sylwia Jurgiel, rzecznik prasowy wojewody dolnośląskiego.


POWIĄZANE ARTYKUŁY