Rzucili belkę, zabili psa

205

Pan Arkadiusz wciąż nie może pogodzić się z tym, co się wydarzyło. To miał być zwykły, codzienny spacer z psem. Nikt nie mógł przewidzieć, że filigranowy charcik włoski zginie, uderzony drewnianą belką wyrzuconą przez jednego z pracowników budowlanych. Czy był to nieszczęśliwy wypadek czy skutek niefrasobliwości kierownictwa budowy?

Timmi był jak członek rodziny

Do zdarzenia doszło w środę koło południa na ul. Fredry, gdzie właśnie dobiegały końca prace ociepleniowe i remont dachów, a pracownicy sprzątali teren po budowie. Pan Arkadiusz, mieszkaniec Ustronia, wyprowadzał swojego psa Timmiego, 2,5-letniego charcika włoskiego.

– Zatrzymałem się, żeby przywitać się z kierownikiem budowy – mówi pan Arkadiusz, właściciel Timmiego. – Pies był cały czas blisko mnie. Nagle jeden z pracowników rzucił długą, grubą belką drewnianą zza żywopłotu na odległość około 7 metrów. Belka uderzyła w mojego psa, który znajdował się na chodniku dla pieszych. Pies od razu stracił przytomność, dostał drgawek, zaczęło go wyginać. Mocno krwawił z pyska i z nosa. Był reanimowany w przychodni weterynaryjnej, całą noc był monitorowany w inkubatorze. Niestety, w czwartek rano umarł – mówi.

Wstrząśnięty właściciel twierdzi, że do wypadku by nie doszło, gdyby firma odpowiednio zabezpieczyła teren budowy. Zarzuty te odpiera jednak wykonawca.

– Byłem przy tym wypadku – mówi Wojciech Furman, kierownik budowy. – Zrobiliśmy, co mogliśmy, pies trafił natychmiast do weterynarza, właściciel dostał kopię naszej polisy ubezpieczeniowej. Wszystkim nam jest przykro. Pies biegał luzem między pracownikami, którzy sprzątali teren budowy, wrzucając śmieci do samochodu. To nieszczęśliwy wypadek, który nie zdarzyłby się, gdyby pies był na smyczy i pilnowany – dodaje.

Właściciel wciąż nie może się pogodzić z tym, co się stało. Zwłaszcza, że strata jest nie tylko emocjonalna, ale także materialna – dziadek Timmiego był dwukrotnym mistrzem świata swojej rasy.

– Timmi był jak członek rodziny. Był z nami od szczeniaka. Jeździliśmy na wystawy, Timmi osiągał sukcesy, miał zostać reproduktorem, do tej pory wiąże mnie umowa z hodowcą. Miał czempionat młodzieżowy, zdobył 5 pucharów Polski. Był mądrym, ułożonym psem – zapewnia. – Był bez smyczy, ale trzymał się blisko, 5 metrów ode mnie, belka spadła na chodnik, na którym do tej pory widać ślady krwi. A przecież mogło to być dziecko – zaznacza pan Arkadiusz.

Do sprawy wrócimy.

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY